Wrócił koszmar. Przy meczach polskiej reprezentacji nawet występy polityków to rozkosz dla oka. Po 2 minutach 2:0 dla Czechów. Mina trenera Fernando Santosa bezcenna. Sami rozumiecie, gość miał w drużynie Cristiano Ronaldo... Pewnie myślał, że zatrudnili go jako fachowca od piłki nożnej. Ale nasi uprawiają zupełnie inną dyscyplinę.
Gdyby Santos nie był siwy, to pewnie by osiwiał. A tak to, za swoją niezawinioną mękę, pewnie zostanie świętym. Jak to mówią fani TVN-owskiego reportażu „Franciszkańska 3”: „Subitos Santos!”