Autor tego tekstu nie jest klimatologiem, zajmuje się polityką, dyplomacją i historią myśli politycznej” – napisał o sobie przed tygodniem w „Plusie Minusie” Michał Kuź. Zupełnie to samo mogę napisać o sobie ja. Jego tekst otwierał blok poświęcony ofensywie ekologizmu. „Nie jest więc moim zamiarem polemizowanie z naukowo dowiedzionym faktem istnienia zmian klimatycznych oraz z wpływem na nie ludzkiej działalności. Polityczne i społeczne skutki walki z tymi zmianami poprzez proste ograniczanie konsumpcji są jednak nader problematyczne” – napisał na podsumowanie swoich spostrzeżeń doktor Kuź. Autor wskazał na paradoks: ekolodzy w obecnej „klimatycznej” postaci stają się ruchem ultrakonserwatywnym. Wymarzony przez nich powrót do natury jest naznaczony utopią jakiegoś globalnego cofnięcia historycznego zegara. Człowiek ma być w ich ujęciu kimś kompletnie innym niż do tej pory. Podzielam tę charakterystykę.