Abruzja nie ma nic wspólnego z wyrafinowanym Piemontem ani z delikatną i prawie mistyczną Toskanią, gdzie wszyscy są uprzejmi i oficjalni, nikt w sklepie ani w restauracji nie powie „cześć”, zawsze „dzień dobry”. To świat pozbawiony ostentacyjnych ozdób. Antymetaforyczny. Ale także bezpośredni i pomocny.
Tutaj nawet psy nie marnują czasu na szczekanie, tylko chodzą po górach i szukają zaginionych turystów, ewentualnie tropią trufle, legalnie i nielegalnie. Trufla to skarb nie tylko piemoncki, także abruzyjski. Doskonały dodatek między innymi do pasty.