Starszy agent specjalny Dwayne Fuselier był tego dnia nieco zaniepokojony. Kierował ulokowaną w Denver jednostką FBI zajmującą się krajowym terroryzmem, a 19 kwietnia uchodził tu za dzień ryzyka.
Sześć lat wcześniej doszło do najgorszej tragedii w historii agencji, a dwa lata później wydarzyła się jeszcze jedna, będąca zemstą za poprzednią. 19 kwietnia 1993 roku Biuro zakończyło nalotem trwające pięćdziesiąt jeden dni oblężenie sekty Gałęzi Dawidowej w okolicach miasta Waco w Teksasie. Wybuchł ogromny pożar, większość z osiemdziesięciu członków sekty – dorosłych i dzieci – zginęło w płomieniach. Agent Fuselier był jednym z najlepszych negocjatorów FBI, przez sześć tygodni próbował nakłonić dawidian do opuszczenia terenu. Fuselier nie popierał natarcia, ale przegrał. Tuż przed atakiem FBI dało Fuselierowi ostatnią szansę. Prawdopodobnie to on jako ostatni rozmawiał z przywódcą sekty Davidem Koreshem. A potem patrzył, jak ich dom płonie. (...)