Anna (w tej roli Kristen Bell) mieszka w dużym domu na typowym amerykańskim przedmieściu. Jej córkę kilka lat wcześniej pożarł morderca-kanibal, co dla bohaterki zakończyło się bolesną traumą, problemami małżeńskimi i rozwodem. Obecnie nie pracuje, bierze silne leki psychotropowe, a do tego nadużywa alkoholu. No i mdleje za każdym razem, kiedy wyjdzie na deszcz.
Tego typu drobne żarciki nie wybrzmiewają należycie i pojawiają się zbyt rzadko, by uznać serial za rasową komedię. Główny wątek fabularny okazuje się z kolei bardzo bezpieczny i przez to przewidywalny. Anna widzi przez okno morderstwo, dzwoni nawet na policję, ta jednak nie znajduje śladów zbrodni i w związku z tym odmawia zajęcia się sprawą. Anna rozpoczyna prywatne śledztwo, podczas którego regularnie pogrąża się w oczach policji, sąsiadów czy przyjaciół. „Kobieta z domu naprzeciwko dziewczyny w oknie" może nie śmieszy i nie trzyma w napięciu, ale na szczęście intryguje. Człowiek chce się po prostu dowiedzieć, co wydarzyło się w tym nieszczęsnym domu naprzeciwko. Twórcy sprawnie podrzucają kolejnych podejrzanych, plączą wątki, zaskakują. Skutecznie unikają też dłużyzn (być może dlatego, że serial składa się z ośmiu niespełna półgodzinnych odcinków). Do tego, by ich produkcja odniosła większy sukces, zabrakło wyrazistości. Właśnie tej pewności, że postawiło się stopy we właściwych miejscach.