Przez francuską wieś mknie czerwona ciężarówka. Po prawej stronie ciągnie się długi kamienny mur, po lewej tory. Obserwujemy to z fotela kierowcy, ale równocześnie jego twarz – wąsatego 50-latka w okularach – jest widoczna w lewym rogu ekranu. W lusterkach szybko znikają mijane drzewa. Nie zwalniamy nawet na ostrych zakrętach, a kierowca co i rusz pociąga elektronicznego papierosa. Ta ciężarówka to Scania, co zdradza znaczek na kierownicy. Ktoś zadaje pytanie, jaki to model. Nagle jesteśmy obok samochodu. Po chwili widzimy samochód z góry. – Scania R700 – pada odpowiedź. Obracamy się dookoła ciężarówki, widzimy ją w pełnej okazałości. Kierowcą jest Janusz, a właściwie Janusz0821 – gwiazdor Twitcha, grający w symulator ciężarówek. Obserwuje go ponad 40 tys. fanów, a jego wirtualne podróże przyciągają codziennie nawet kilka tysięcy osób.
PewDiePie i jego 45 mln fanów
Twitch to serwis internetowy, na którym można na żywo transmitować swoje gry wideo. Osoby udostępniające swoje rozgrywki na takim serwisie to letsplayerzy (z ang. let's play – zagrajmy). Kiedyś letsplayerem był ktoś, kto bez montażu i cięć nagrywał, jak przechodzi grę etap po etapie. Ale wraz ze wzrostem konkurencji niektóre filmiki najpopularniejszych letsplayerów zaczynają przypominać profesjonalne materiały dziennikarskie. To recenzje, a zarazem dobrze przygotowane show – rozrywka w najczystszej postaci. A Twitchowi wyrasta poważna konkurencja, bo YouTube ostatnio stworzył swoją platformę dla letsplayerów – YouTube Gaming.
Wśród graczy transmitujących swoje poczynania znajdziemy dziesięcioletnich fanów fantastyki, a także kolejarzy w średnim wieku. Widzowie oglądają ich wyczyny, dlatego że podobają im się pełne żartów opowieści letsplayerów, albo dlatego że chcą poznać nowe gry. Zresztą przypatrywanie się takiej elektronicznej rozgrywce niewiele już się różni od obejrzenia wysokobudżetowej hollywoodzkiej produkcji. Najwyższy czas się oswoić z tym, że gry wideo powoli stają się najważniejszą dziedziną kultury.
Jeśli szukać gdzieś korzeni zjawiska, jakim jest przypatrywanie się innym graczom, to można sięgnąć do drugiej połowy ubiegłego wieku, gdy w popularnych salonach gier elektronicznych wokół najlepszych graczy ustawiali się kibice zagrzewający ich do bicia rekordów. Już wtedy fani gier potrafili godzinami wpatrywać się w ekran, na którym inni strzelali, biegali, uzyskiwali najlepsze czasy na torach. – Obserwując lepszych od siebie, gracze mogli też podpatrzyć, jak radzić sobie z daną grą, by później samemu w nią zagrać – mówi Radosław Bomba, kulturoznawca z UMCS w Lublinie.
W latach 90., gdy Polskę opanowały konsole Pegasus, kibicowanie graczom przeniosło się do prywatnych mieszkań. – To było powszechnie przyjęte, że chodziło się do kumpla oglądać, jak on gra. Gry wideo były dla nas ciekawsze niż telewizja – mówi Paweł Kamiński, publicysta i doświadczony gracz.