Powieść skupia się na kilku ostatnich miesiącach życia Tadeusza Borowskiego, pisarza i poety, autora wstrząsających opowiadań oświęcimskich. Wykorzystawszy ponure przeżycia obozowe znalazł się w rozterce: o czym pisać dalej? Powrotem z Zachodu zadeklarował, że trzyma z nową władzą i zamierza jej służyć piórem. Wysłany do obsługi prasowej procesu księży z Wolbromia pojmuje, że nie jest w stanie zrelacjonować go tak, jakby tego życzyli sobie mocodawcy. Obiecuje książkę o Dzierżyńskim, ale i to mu nie idzie. Borowski nie miał łatwości kłamania, nieodzownej w roli „inżyniera dusz". Ponadto był idealistą i aczkolwiek zgadzał się, że wprowadzenie nowego ustroju sprawiedliwości społecznej wymaga ofiar, to jednak nie na taką skalę, zbrodni nie tak ostentacyjnych.
Czytaj więcej
Znany badacz starych ksiąg Edward Brooke-Hitching pokazuje w „Atlasie tamtych światów" kilkanaście kultur i ich stosunek do życia pozagrobowego. Ani jedna nie wątpi w „życie po życiu", a niektóre scenariusze i krainy są bardzo rozbudowane. Książka Brooke'a-Hitchinga nadaje się raczej do oglądania, tekst tylko podaje najbardziej niezbędne informacje.
Urbankowski napisał żywą powieść, w której przedstawił te rozterki twórców w kontraście do pisarzy, którzy ich nie przejawiali. Akcja toczy się w środowisku literackim i bezpieczniackim, a bohaterowie występują pod prawdziwymi nazwiskami: Kazimierz Koźniewski, Wiktor Woroszylski, Maciej Słomczyński i inni. Każdy z nich przyjął inną strategię na przetrwanie: pierwsi dwaj oddali się w pełni partii i jej celom, Słomczyński grał na zwłokę, próbując wyjechać do Ameryki. Borowski nie planował wyjazdu, używano go do zadań propagandowych i szpiegowskich w Berlinie. Stopniowo przeciążenia z tym związane okazały się ponad jego siły. Urbankowski ukazuje proces jego „wsiąkania" w struktury UB, czego kulminacją jest tytułowy bal, czyli przyjęcie organizowane przez naczelnego kata ludzi podziemia. W kazamatach na Rakowieckiej na stołach rozłożono żywność z paczek dla więźniów, a poszczególni osobnicy chełpią się swoimi zasługami w zabijaniu patriotów. Do rangi symbolu urasta przymierzanie stroju katowskiego Błochina, który rozstrzeliwał Polaków w Katyniu: skórzany fartuch, rękawice do łokci, czapka pilotka. Strój ten ma chronić oprawcę przed zabrudzeniem krwią i kawałkami mózgu.
Czytaj więcej
Do niedawna naukowa opinia na temat życia w Układzie Słonecznym głosiła, że nie ma się tu czego spodziewać. Owszem, istnieje Ziemia z jej bogatą biosferą, a oprócz niej może jakieś niedobitki bakterii na Marsie – to wszystko. Wiązało się to z poglądem, że życie wymaga, by planeta krążyła w tzw. ekosferze, czyli tam, gdzie nie jest ani za zimno, ani za gorąco. Jednak pod koniec XX wieku obiektów z szansami na życie przybyło: są to lodowe księżyce w głębi Układu. Jak doszło do tego przekonania, pokazuje Kevin Peter Hand w książce „Pozaziemskie oceany".
Urbankowski pokazuje więc Polskę rozdwojoną: na powierzchni niby toczy się normalne życie, ale po katowniach morduje się ludzi, którzy nie chcą budować nowego ustroju. Takie są zalecenia „radzieckich": kogo nie da się przekonać, tego trzeba eliminować fizycznie. Borowski należy do tych, co mają przekonywać – on, który napatrzył się z bliska na zadawanie śmierci w obozach zagłady, teraz przeszedł na drugą stronę. Nie jest to nagła konstatacja, od pewnego czasu cierpi na początki schizofrenii, otaczają go widziadła, męczą obrazy z przeszłości. Na początku lipca 1951 roku, tydzień po narodzinach córeczki, popełnia samobójstwo, używając do tego nomen omen gazu.