Jeśli ktoś chciał wierzyć, że rosyjska inwazja na Ukrainę schłodzi gorące głowy polityków, komentatorów i internetowych kibiców zwaśnionych obozów, to już nieraz w ostatnich dniach miał okazję wyzbyć się tych naiwnych, choć miłych złudzeń. Prawdziwa wojna nie sprawiła, że bywalcy partyjnych okopów dostrzegli groteskowość swoich pozycji. Plemienny konflikt wróci pewnie lada moment ze zdwojoną siłą. Nim to się jednak stanie, spróbujmy chociaż na chwilę się zatrzymać. Spójrzmy na doświadczenia minionych czterech tygodni i wyobraźmy sobie zasady, które mogłyby polską politykę i towarzyszącą jej debatę uczynić bardziej adekwatną do sytuacji, w której się znaleźliśmy. Oto dekalog symetrysty na poważne czasy.