Reklama

Szczepkowska o pielgrzymce papieża Franciszka do Polski

Na wstępie przeprosiny: w ostatnim felietonie pomyliłam Roztocze z Podlasiem i tam właśnie osadziłam miasto Szczebrzeszyn. Obie krainy są czarowne, może dlatego mi się pomyliły o poranku, kiedy oddawałam tekst do druku. Całą winę biorę na siebie, bo felieton oddałam w ostatniej chwili, nie dając czasu na spokojną redakcję. Mam nadzieję, że Roztocze wybaczy.

Aktualizacja: 27.08.2016 11:26 Publikacja: 26.08.2016 08:28

Szczepkowska o pielgrzymce papieża Franciszka do Polski

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Czytaj poprzedni felieton Joanny Szczepkowskiej: Mistrz w Szczebrzeszynie

A teraz o innym krajobrazie. Minęły tygodnie od wyjazdu papieża Franciszka. Oczywiście dla nas, pamiętających wszystkie wizyty Jana Pawła, było to trudne spotkanie. Co tu mówić, ani Francuzi, ani Anglicy nie wiedzą, co to jest, kiedy papież mówi ich językiem, kiedy zna te same drogi, kiedy jego przodkowie doświadczyli tej samej historii. A jeszcze do tego ma twarz dobrego ojca, jakiego każdy chciałby mieć. Jest bliski i chce być nam bliski. Jest nam potrzebny, ale też wiemy dobrze, że my jesteśmy potrzebni jemu. To niepowtarzalne przeżycie.

Pozostało jeszcze 87% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Reportaż o ostatnich chrześcijanach w Strefie Gazy
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Reklama
Reklama