Nawet dla obserwatorów dalekich od postrzegania skomplikowanych, wzajemnie powiązanych sfer życia politycznego i społecznego przez nadrzędny pryzmat geopolityki niedawne napięcia związane z negocjacjami budżetu UE muszą przywoływać historyczne i geopolityczne skojarzenia. Bezrefleksyjne wyśmiewanie determinizmu geograficznego en gros stało się w ostatnich dekadach nie tylko modną postawą, ale i standardowym zabiegiem znieczulającym w wypadku większości zachodnioeuropejskich i polskich komentatorów. Obecnie objaśnianie polityki międzynarodowej ma być oparte na „szerokim wachlarzu uwarunkowań" ekonomicznych, kulturowych, pokoleniowych, technologicznych, społecznych, wreszcie politycznych. Oczywiście pierwszoplanową rolę w tej rewolucji geopolitycznych motywacji – po wyraźnie już skompromitowanej idei globalnej konwergencji – mają odgrywać takie zjawiska, jak kryzys tożsamości społeczeństw Zachodu, walka z niekorzystnymi zmianami klimatu i społeczną dyskryminacją, problem migracji, a być może również walka z globalnymi epidemiami.