Paweł Lisicki o ucieczce PiS przed własnymi słabościami

Czy polskiej demokracji zagrażają zamordystyczne zakusy rządzącej partii? Czy PO dąży do monopolizacji sfery publicznej?

Publikacja: 05.08.2011 20:00

Niektórzy mówią wręcz o prześladowaniach. Najbardziej radykalni wskazują, że obecna władza traktuje opozycję gorzej niż komuniści; bardziej umiarkowani dowodzą, że po prostu najgorzej od 1989 roku. Sam wielokrotnie wskazywałem na niebezpieczne tendencje w PO. Nieudolność w zarządzaniu państwem, niechęć do poważnej walki z korupcją, tuszowanie kolejnych afera, także niewyobrażalne zaniedbania popełnione w trakcie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej – wszystko to może tylko budzić oburzenie.

A jednak, sądzę, trzeba i tu zachowywać umiar. Po pierwsze, cokolwiek by o obecnej władzy powiedzieć, ma ona pełną legitymację demokratyczną. Jeśli PO znowu zwycięży w wyborach, stanie się tak dlatego, że potrafiła sprawniej przekonywać wyborców do swoich racji. Jakich? Często słyszę, że w przypadku PO racje zastępowane są piarem, odwołaniem się do emocji, pustą retoryką. Zgoda. Ale czy PiS postępuje inaczej? Czy ostatni spot wykorzystujący prywatne zdjęcia pary prezydenckiej posługiwał się argumentami? Sądzę, że miał pobudzić wspomnienia, wywołać żal, chęć zadośćuczynienia. Trudno nazwać to inaczej niż grą uczuciami.

To nie jedyny przykład, że PiS też potrafi używać katastrofy. Bo jak wytłumaczyć osobliwy fakt, że z jednej strony politycy tej partii wielokrotnie wzywali do obrony dobrego imienia polskich lotników, twierdząc, że przypisywanie błędów pilotom jest oznaką braku honoru rządu, z drugiej zaś Jarosław Kaczyński głosi obecnie, że z prezydentem leciała załoga gorsza i źle przygotowana? Nie widzę logiki.

Albo piloci byli bohaterami, a katastrofa czymś od nich niezależnym, albo jednak katastrofa była skutkiem ich pomyłek i braku kompetencji. Nie da się jednocześnie oskarżać kogoś, że zmienił załogę lepszą na gorszą (w domyśle powodując tragedię) i mówić, że katastrofa byla dziełem sił zewnętrznych. Tylko że uznanie błędów pilotów utrudnia podtrzymywanie domniemań o zamachu. Czy bez tego mit smoleński zachowa swą siłę przyciągania?

Po drugie, zwolennicy tezy o braku demokracji pod rządami PO coraz częściej przypominają, mniemam, działaczy Unii Demokratycznej, którzy główną winą za kiepskie wyniki swojej partii obarczali niemądre społeczeństwo. Polakom brakuje honoru, rozsądku, patriotyzmu, Polacy zostali uśpieni – słyszę. Czyżby? Takie oskarżenia wynikają, uważam, z resentymentu. Kiedy najpierw PiS, a potem śp. Lech Kaczyński wygrali wybory, ci, którzy teraz zarzucają Polakom głupotę i niedojrzałość, wówczas tych wad nie dostrzegali.

Swoje porażki łatwiej jest wytłumaczyć przewagą i niegodziwością oponenta. Łatwiej jest mówić o paratotalitarnym reżimie Tuska, który tłumi działania opozycji, niż dostrzec błędy w tych działaniach. Tym niemniej, śmiem twierdzić, zwycięstwa należały do tych, którzy zaczynali od uczciwego rozliczenia się z własnymi słabościami. Zastępowanie tej skądinąd bolesnej operacji cierpiętnictwem nic dobrego nie przyniesie.

Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”