Wschód: matecznik przyszłych Polaków

Publikacja: 15.06.2012 20:00

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Zamieszki w Warszawie w dniu meczu z Rosją nie poprawią wizerunku Polski jako kraju przyjaznego cudzoziemcom. A bardzo ich potrzebujemy, szczególnie tych ze Wschodu, bliskich nam etnicznie i kulturowo. Bez nich nie zasypiemy wyrwy demograficznej i podupadniemy jako naród.

Ataki na obcych zdarzają się wszędzie, podobnie jak kibolskie rozruchy, teoretycznie nie ma więc co robić z nich wideł. Uliczne bandy polujące na „Ruskich" powinny być zmartwieniem policji. Szkopuł w tym, że burdy są przyczyną poważnego uszczerbku dla naszego interesu narodowego.

1

Nie było przyjemnie być Rosjaninem ani kimkolwiek o wschodnim akcencie w dniu pamiętnego meczu. Większość Polaków zachowywała się wprawdzie poprawnie, nawet przyjacielsko, ale zbyt liczne były przypadki agresji i chamstwa, by z punktu widzenia naszych gości uznać je za nieistotne.

Burdy zostały skrupulatnie pokazane w rosyjskiej telewizji, i to tak, by zdominowały przekaz. Nie świetna gra piłkarzy obu stron skupiła uwagę, ale agresja polskiej hołoty. Morał – w Polsce biją Rosjan, to kraj patologicznych nacjonalistów, do którego niebezpiecznie jeździć, a co dopiero się w nim osiedlać. Nieprawda? Owszem, ale co z tego? Fakty mają mały udział w kształtowaniu naszego wizerunku, w tym procesie decydują emocje. Wizja Polski jako kraju bezpiecznego dla obcych podupadła na Wschodzie, gdzie powinniśmy być postrzegani szczególnie pozytywnie, bo jest on matecznikiem przyszłych Polaków, którzy zapracują na nasze emerytury.

2

Nasz kraj się wyludnia, w dodatku katastrofalnie wzrasta liczba osób starszych. Statystyki są przygnębiające. Obecna dzietność Polek to 1,3 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym, w sytuacji gdy zastępowalność pokoleń zaczyna się od dzietności rzędu 2,2. W dodatku w ostatnich latach wyemigrowało z Polski 1,3 mln osób, które pewnie już do nas nie wrócą. Z roku na rok maleje płodność polskich mężczyzn, w Finlandii i Kanadzie jest aż dziesięciokrotnie wyższa. Przy utrzymaniu obecnych trendów – a niewiele wskazuje, by miały się zmienić – w 2050 r. będzie nas tylko 31 milionów. Pięćdziesiąt lat temu na jednego emeryta przypadało ośmioro pracujących, za kolejne pół wieku będzie to jeden do jednego. Takich proporcji nie wytrzyma żaden system emerytalny, podstarzałe społeczeństwo będzie mniej produktywne, a państwo będzie musiało pompować astronomiczne sumy w służbę zdrowia i opiekę nad starszymi. Skąd je wziąć? Sposobem na zasypanie wyrwy demograficznej jest zwiększenie płodności. Niestety, nawet aktywna polityka państwa może tu nie zaradzić. W Niemczech na przykład prorodzinny system podatkowy i dodatków socjalnych nie zwiększył wskaźnika urodzeń. Pozostaje zatem zasysanie ludzi z zewnątrz, najlepiej młodych, wykształconych i o pożądanych parametrach etniczno-kulturowych, co z powodzeniem czynią choćby Australia, Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Szwecja.

3

Dla nas najkorzystniejszą opcją są łatwo asymilujący się Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie. Ludzie o podobnym języku, kulturze, doświadczeniach historycznych i kolorze skóry, co może niepoprawne politycznie, ale istotne dla spójności społeczeństwa. Wprawdzie ta emigracja pogłębi zapaść demograficzną w ich ojczyznach, ale dla nas będzie korzystna. Imigranci pomogą nam wypełnić lukę demograficzną i podrasować fatalną strukturę wiekową społeczeństwa.

Podstawową zachętą dla osiedlania się w Polsce powinna być nasza coraz lepsza sytuacja gospodarcza, drugą – zachęty i ulgi – z tym wciąż kiepsko, mimo abolicji dla nielegalnych imigrantów, ale prawo i zachowania administracji można przecież poprawić. Trzecią – atmosfera wobec osiedlających się u nas cudzoziemców. I z tym byłoby nie najgorzej, gdyby... Ano właśnie, gdyby nie grupy oprychów na ulicach Warszawy. Oby był to incydent, który się nie powtórzy, oby policja i sądy skutecznie wyłapały i ukarały awanturników. Nie wolno nam straszyć Rosjan i innych gości ze Wschodu, dopuszczać, by byli bici i lżeni przez chuligańskie bandy. Możemy wschodnich Słowian nawet nie lubić, ale ich najzwyczajniej w świecie potrzebujemy.

Zamieszki w Warszawie w dniu meczu z Rosją nie poprawią wizerunku Polski jako kraju przyjaznego cudzoziemcom. A bardzo ich potrzebujemy, szczególnie tych ze Wschodu, bliskich nam etnicznie i kulturowo. Bez nich nie zasypiemy wyrwy demograficznej i podupadniemy jako naród.

Ataki na obcych zdarzają się wszędzie, podobnie jak kibolskie rozruchy, teoretycznie nie ma więc co robić z nich wideł. Uliczne bandy polujące na „Ruskich" powinny być zmartwieniem policji. Szkopuł w tym, że burdy są przyczyną poważnego uszczerbku dla naszego interesu narodowego.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy