Ja mówię prawdę. Reszta bełkocze

Roz­mo­wa Ma­zur­ka: Janusz Korwin-Mikke, lider Kongresu Nowej Prawicy

Publikacja: 21.03.2014 23:46

Ja mówię prawdę. Reszta bełkocze

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Z czego pan żyje?



Janusz Korwin-Mikke:

Z publicystyki. Piszę artykuły agencyjne, które ukazują się w kilkunastu tytułach.



I da się z tego utrzymać?



Na pewno zarabiam więcej niż poseł...



Pytam, bo jeden z polityków twierdzi, że pan wcale nie chce wygrać wyborów...



A to dlaczego?



...Bo jak pan wejdzie do Sejmu, to czar pryśnie. A panu zależy na rozgłosie i sprzedaży książek.



To kompletne bzdury, akurat na książkach nie zarabiam. Ja ich nie wydaję.



A jest pan inteligentny?



Mhm.



To znaczy „tak"?



Tak, a w każdym razie kiedyś byłem.

I potrafi pan przewidzieć następstwa własnych działań?

Potrafię.

To dlaczego zawsze, gdy wam zbyt dobrze idzie, pan coś chlapnie, palnie i zrobi wszystko, by popularność spadła?

To jakieś bzdury. Gdy powiedziałem o inwalidach, wszyscy mówili, że „to koniec Korwin-Mikkego!", ?a tymczasem słupki poszły w górę; gdy mówiłem o Hitlerze, też przewidywano, że to mój koniec, ?a tylko zyskałem. Proszę spojrzeć na pana Gowina – on nic nie mówi ani o inwalidach, ani o Hitlerze, ?a i tak go prawie nie ma.

Pan jest tylko w mediach.

Myli się pan, niech pan przyjdzie na jakiekolwiek spotkanie ze mną.

Chodzą na spotkania, ale nie głosują? Najwyższe poparcie w wyborach prezydenckich miał pan w 2010 roku – 2,48 proc.

Bo nic nie mówiłem o Hitlerze i o inwalidach.

O tym jeszcze porozmawiamy, doczeka się pan. Myśli pan, że jakby powiedział o nich, to byłoby 15 proc.

Może nie od razu 15 proc., ale ludzie chcą, by im powiedzieć choć odrobinę prawdy. Choćby odrobinę!

Pan im wali całą prawdę między oczy od co najmniej 25 lat. I co? 2,48 proc.

Nie od 25 lat, lecz dużo wcześniej!

Tylko że wtedy były warunki umiarkowanie sprzyjające.

Nieprawda, teraz są mniej sprzyjające. Za komuny ?jak człowiek coś powiedział, a jeszcze go wsadzili, to następnego dnia słyszała o tym cała Polska. Teraz można powiedzieć, ?co się chce, ale przy tym hałasie medialnym człowiek się nie przebije.

Pan na tym traci, bo rzeczywiście mówi „co się chce"...

...Ja nie mówię, co się chce, tylko mówię prawdę. To reszta bełkocze.

W dziedzinie skandalistów ma pan wielką konkurencję.

Kogo pan ma na myśli?

Choćby Palikota. Zawsze można liczyć, że przyjdzie i palnie, iż papież miał dziecko. I jest skandal.

Ale ja nie mówię, że papież miał dziecko.

Nie, ale występuje pan w tej samej roli. Można liczyć, że powie pan choćby, iż inwalidzi powinni siedzieć w domach.

Ja tylko mówię, że jeżeli człowiek ma protezę, to jej nie pokazuje publicznie. I kiedy była dyskusja w programie Tomasza Lisa, to pan Janek Mela powiedział, że on może pokazać, ale musiał w tym celu podciągnąć nogawkę. Czyli normalnie nie pokazuje protezy!

Pan się bardzo przejął wypadkiem najmłodszej córki i wnuczki, prawda?

No, przejąłem się. I co z tego?

Gdyby coś się stało wnuczce, to musiałyby siedzieć w domu? Bo „kiedy kobieta ma pryszcz na twarzy – stara się nie wychodzić z mieszkania. Podobnie z inwalidami".

Nic podobnego, to byłaby jej decyzja. Pan się nie trzyma tego, co mówię, tylko wyciąga nieuprawnione wnioski.

A jaki jest uprawniony wniosek ze zdania: „Kiedy kobieta ma pryszcz na twarzy – stara się nie wychodzić z mieszkania. Podobnie z inwalidami"?

Ludzie na ogół ukrywają swoje inwalidztwo, no tak czy nie?

Tak pan uważa?

Nie, proszę pana, nie będę rozmawiał o oczywistościach! No nie! To tak jakby przyszedł teraz człowiek i mówił, że bardzo dobrze, żeby Polska podpisała konwencję znoszącą karę śmierci na czas wojny. No, to ja nie będę rozmawiał z idiotą, bo to bez sensu! Każdy normalny człowiek, jeśli ma jakieś kalectwo, to stara się je jakoś ukryć. To jest oczywiste i nie ma tu o czym dyskutować.

A jeśli jeździ po ulicy wózkiem, to jest nienormalny, bo swe kalectwo pokazuje?

Pan wybaczy, ale nie będę mówił o rzeczach oczywistych! Powtarzam jeszcze raz: gdyby inwalida mógł jechać na wózku tak, żeby tego nie było widać, iż jest na wózku, toby to robił.

A gdyby mógł chodzić, toby chodził...

...No właśnie!

Tylko co z tego wynika? Rozumiem, że normalny człowiek ukrywa swoje kalectwo?

Oczywiście, że tak.

W takim razie pytam, jaki wniosek należy wyciągnąć z pańskiej wypowiedzi, bo wnioski wysuwane przez kogoś innego są nieuprawnione.

Bardzo pana przepraszam, ale wygaduje pan nonsensy. Ja nie mówiłem, że wnioski wysuwane przez innych ludzi są nieuprawnione. Każdy wniosek wyciągnięty zgodnie z regułami logiki jest uprawniony. Byle był wyciągnięty logicznie, a nie ma logiki prywatnej...

Mam wrażenie, że akurat pan kieruje się logiką prywatną...

Pan wybaczy, ale ja się na logice znam.

Pan się zna na wszystkim. Proszę więc wyciągnąć logiczny wniosek z tego, co sam pan powiedział.

Każdy normalny człowiek ukrywa swoje kalectwo, a ten, kto tego nie robi, jest nienormalny.

A co z wózkowiczami?

Czy pan naprawdę musi wygadywać nonsensy?!

Byłoby prościej, gdyby zamiast na obrażaniu mnie skupił się pan na wyjaśnieniu tego, co sam powiedział.

Powtórzę, że każdy normalny człowiek stara się ukryć kalectwo. Tak samo jak każdy normalny człowiek stara się kupić bilet teatralny za 100 złotych, ale jeśli to niemożliwe, to kupuje u konika za 200. Rozumie pan to wreszcie?! Niech się pan postara mieć choćby poziom absolwenta szkoły podstawowej!

Poziom pańskiej impertynencji jest porównywalny do poziomu żuli spod budki z piwem, ale nie jest mnie pan w stanie urazić. Tak pana zdenerwowało pytanie, co by było, gdyby ukochana wnuczka była inwalidką?

Nic mnie nie zdenerwowało! Fakt, iż człowiek stara się ukryć kalectwo, nie oznacza, że nie istnieją sytuacje, gdy ukryć się go, niestety, nie da! Rozumie pan to wreszcie?!

Pan nie widzi konsekwencji swych wypowiedzi? Jeśli normalni inwalidzi nie wychodzą z domu, to co ma myśleć Janina Ochojska publicznie chodząca o kulach i opowiadająca o kalectwie? Że jest nienormalna?

Po raz trzeci odmawia pan przyjęcia do wiadomości tego, co powiedziałem.

Mam wrażenie, iż to raczej pan nie chce się zmierzyć z konsekwencjami tego, co powiedział.

To powiem po raz ostatni, że normalni inwalidzi starają się ukryć swoje kalectwo, ale bywają sytuacje, gdy się go ukryć nie da. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe.

„Inwalidzi też organizują zawody, ale ze sportem nie ma to wiele wspólnego. Równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili". Paraolimpiada to zaraza?

Nie, co pan wygaduje?!

„Obejrzałem klasyfikację medalową paraolimpiady. Nie ma tam prawie w ogóle państw afrykańskich. Tam zaraza nie dotarła".

Zaraza robienia paraolimpiad tam nie dotarła, to prawda. Ale dlaczego pan chce obrażać debili? Debil też człowiek i ma prawo grać w szachy. Czemu pan mu tego zabrania?!

Nie zabraniam. To właśnie klasyczny wniosek nieuprawniony.

Proszę pana, debil też może grać w szachy! Wysila się, myśli pół godziny, jak postawić pionek z e2 na e4, w końcu wykonuje ten ruch i jest z siebie dumny i zadowolony. Dlaczego pan gardzi tym debilem?

Ależ gdzie ja nim gardzę? Zacytowałem tylko pana...

No i ja podtrzymuję, że nie ma żadnej różnicy między paraolimpiadą a zawodami w szachy dla debili. Bo debil tak samo nie umie grać w szachy jak człowiek o jednej nodze skakać wzwyż. To jasne?

Nie do końca. Ray Ewry był inwalidą, nauczył się chodzić, gdy miał 20 lat, a potem zdobył osiem złotych medali olimpijskich. Ale przejdźmy do polityki. Pańskie motto brzmi: „Nie chodzi o to, by zmienić świnie przy korycie, ale by koryto zabrać".

Dokładnie tak jest.

Rozumiem, że pan jako eurodeputowany na znak, iż nie jest kolejną świnią przy korycie, zrezygnuje z diety?

Ależ oczywiście, że nie! Dlaczego miałbym to robić?! Ja będę domagał się likwidacji koryta, czyli całej Unii Europejskiej razem z jej dietami...

...Ale dopóki istnieje, to będzie pan od niej brał pieniądze?

Naturalnie, że tak! Dlaczego wszyscy mieliby brać diety, a ja nie?

Żeby pokazać, iż jest pan inni niż wszyscy?

Byli kiedyś komuniści, którzy chcieli likwidacji pieniądza. Czy pan zażądałby od tokarza komunisty, by nie brał zapłaty? Proszę pana, wygaduje pan straszliwe głupoty!

Panie Januszu, nie tylko w tej dziedzinie panu nie dorównam. Jedźmy dalej.

Ja z diet nie zrezygnuję, tylko będę konsekwentnie za likwidacją Unii Europejskiej, a jak będę miał na to wpływ, to będę oczywiście za obniżką diet. W kampanii wyborczej 1993 roku pytano mnie o diety – powiedziałem, że jestem ich przeciwnikiem. Razem ze mną był ktoś z SdRP zapewniający, że jest za ich obniżeniem. Oni wygrali wybory i diety podnieśli.

Oczywiste.

Dla mnie nie, bo ja uważam, że świnie trzeba odgonić od koryta. Pan ma inne zdanie.

Nie, mnie nie dziwi, że politycy tak postępują. Chciałby pan „odebrać prawa wyborcze wielu osobom, nie tylko kobietom"?

Oczywiście, jestem monarchistą i chciałbym odebrać prawa głosu wszystkim. ?W monarchii tylko król ma prawo głosu, reszta wykonuje rozkazy.

To cel, ale od czego by pan zaczął?

Proszę pana, pan wybaczy...

Panu wybaczam absolutnie wszystko.

Ja jestem zajęty tym, by wyzwolić Polskę spod okupacji bandy łajdaków, którzy nakładają na mnie podatki wyższe, niż towarzysz ?Adolf Hitler nakładał na mojego ojca, i to mnie interesuje. ?Natomiast pan zajmuje się Hitlerem...

Nie spytałem o niego i nie miałem tego w planach.

No to inwalidami.

Kilkakrotnie pan ich przywoływał, to wreszcie spytałem.

Wyjaśnię to panu: jeśli wódz idzie na bitwę, to nie zajmuje się inwalidami, bo to zadanie służb tyłowych. Wódz walczy o to, by zwyciężyć. Gdy gen. Pattonowi trafił się żołnierz, który zarzucił mu, że się boi i jest tchórzem, to Patton dał mu w pysk. I za spoliczkowanie żołnierza odsunięto Pattona na jakiś czas od dowodzenia. Niesłusznie, bo dowódca ma się zajmować wygrywaniem bitew, a nie tym, jak czują się ranni. Ja nie jestem od służby tyłowej, ale od wygrywania bitwy.

Dobrze, tylko jak anegdota o Pattonie...

To nie anegdota, tylko prawda!

Anegdota to nie dowcip, panie Januszu, nie musi być zmyślona.

Zapewniam pana, że to nie jest anegdota.

Dobrze, to zostawmy tę cokolwiek nie pricziom historyjkę o Pattonie i wróćmy do pytania o odbieranie praw głosu kobietom.

Ponieważ pan nie rozumie związku tej anegdoty z pytaniem, to znaczy, że pańska zdolność kojarzenia faktów jest niższa niż moich rozmówców i możemy zakończyć tę rozmowę! Przykro mi, ale uważam pana za debila.

Nie zrewanżuję się.

Jest pan debilem może nie w sensie klinicznym, tylko politycznym.

Uczciwie mówiąc, nie jest mnie pan w stanie obrazić. Martwię się o pana.

Może więc pan odgrywa tę rolę, by mnie wyprowadzić z równowagi.

To pan cały czas mnie obraża, pokrzykuje i macha rękami...

...Tylko jak coś odgrywam.

A ja siedzę spokojnie, nie podnoszę głosu i zadaję pytania, wyłącznie opierając się na cytatach z pańskich wypowiedzi. Gdzie tu prowokacja?

Ja nie jestem wyprowadzony z równowagi, tylko zimny i spokojny. ?I oświadczam panu, że taka rozmowa nie ma sensu. Może pan sobie na podstawie moich cytatów napisać, co pan zechce.

Posłużę się wyłącznie tym, co nagrałem, i oddam to wiernie. Chciałem poznać pańskie poglądy na różne tematy, nie inwalidów, których pan kilkakrotnie przywoływał.

Z całą pewnością pan kłamie.

Z całą pewnością trzykrotnie pan wspomniał o inwalidach i Hitlerze, zanim zdążyłem o inwalidów spytać!

Panie Robercie, owszem powiedziałem, że mówienie o inwalidach i Hitlerze mi nie szkodzi. Gdy jeden z portali zamieścił moją wypowiedź o inwalidach, to...

...Miał pan tysiące lajków. Ludzie lubią takie rzeczy.

Nie „takie rzeczy", tylko ludzie lubią prawdę. Ja powiedziałem, że telewizje nie powinny pokazywać paraolimpiady. Wszystkie telewizje napadły na mnie, że jestem potworem, a żadna – rozumie pan, żadna – nie pokazała paraolimpiady. I kto ma rację? Ja mam rację.

A nie jest tak, że pan ma zawsze rację, tylko wyborcy nie chcą do tego dorosnąć?

Oświadczam panu z całą odpowiedzialnością, że to wyborcy muszą nauczyć się myśleć tak jak ja, a nie ja muszę dostosować się do wyborców!

Nie dziwi mnie, że pan to mówi.

Tak, bo jeśli ja się dostosuję do ludzi, to nie zmienię Polski, a chciałbym ją zmienić. Cały problem polega na tym, że od ponad 100 lat rządzą nami ludzie, którzy białe nazywają czarnym. Sowiecki dysydent Edward Kuzniecow powiedział, że socjalizm w zasadzie niewiele wymaga od człowieka – by polubił to, co normalny człowiek nienawidzi, i znienawidził to, co normalny człowiek kocha. Więc są tacy, którzy uwielbiają, kiedy inwalida z trudem pokonuje poprzeczkę, a debil gra w szachy...

Zwracam uwagę, że nie pytam o inwalidów, pan znów do tego wraca.

Czy pan wie, że ci ludzie, którzy od lat pracują nad ogłupianiem społeczeństwa i zabierają rodzicom dzieci, by je ogłupiać w szkołach, doszli już do tego, że wprowadzają klasy integracyjne?! Wie pan, co to jest? Na 20 normalnych dzieci są tam jeden debil, jeden kretyn i jeden imbecyl! Co więcej, uczy się dzieci, że trzeba z szacunkiem traktować ich wypowiedzi.

I to jest złe?

Jak z takiego dziecka, któremu każe się traktować poważnie debili, może wyrosnąć normalny człowiek? Normalny chłopiec, jak widzi kretyna, to się śmieje i kpi. I to jest zachowanie normalne! W wyniku tego, że uczy się dzieci, by traktowały wypowiedzi imbecyli poważnie, ludzie traktują potem poważnie polityków!

Zmieńmy temat. Pan powiedział, że Aleksander Kwaśniewski był lepszym prezydentem niż Lech Kaczyński...

Kończymy ten wywiad!

Ale dlaczego się pan tak denerwuje?

Wynajduje pan jakieś cytaty... Nie, skończyliśmy wywiad!

Janusz Korwin-Mikke jest publicystą, politykiem, posłem na Sejm I kadencji. Były prezes Unii Polityki Realnej, obecnie lider Kongresu Nowej Prawicy. W PRL członek Stronnictwa Demokratycznego

Z czego pan żyje?

Janusz Korwin-Mikke:

Pozostało 100% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał