Jest poetą, pisarzem, malarzem, twórcą wideo-artów, reżyserem, a nawet współkompozytorem opery. Ale gdy pytam, która z tych ról jest dla niego najważniejsza, mówi:
– Etykiety nie mają znaczenia. Po prostu zapisuję świat tak, jak go widzę. Czasem słowem, czasem kamerą, czasem przy pomocy aktorów lub śpiewaków na scenie.
Nie jest jednak zwyczajnym fotografem. W jego zapisie rzeczywistości jest magia rodząca się z przeżycia, z mierzenia się z lękiem i śmiercią, z odnajdywania archetypów i odczytywania symboli, z zanurzenia się w kulturze i wejrzenia w mechanizmy historii.
W Polsce Lech Majewski jest outsiderem. Na świecie ma silną pozycję. Wykłada na najlepszych uniwersytetach, fetują go najbardziej prestiżowe centra sztuki nowoczesnej i muzea. Jest najmłodszym artystą, który miał retrospektywę w nowojorskim Museum of Modern Art.
Mógł robić karierę w Hollywood, ale wybrał inną drogę. Jak dzisiaj ze swoim niełatwym kinem Majewski czuje się w świecie, w którym publiczność jest rozleniwiona, nastawiona głównie na rozrywkę i komercję?