Aktualizacja: 07.11.2015 20:40 Publikacja: 06.11.2015 00:07
Jasnowłosi Słowianie-muzułmanie podczas święta Id al-Fitr w kosowskiej Prisztinie: są u siebie
Foto: AFP
Tekst Piotra Nowaka „Czy zgotujemy imigrantom Holokaust" można by potraktować li jako intelektualną prowokację, jakich niemało jest we współczesnych debatach. Ot, swego rodzaju ćwiczenie: postawmy możliwie kontrowersyjną tezę; sprawdźmy, czy nie da się znaleźć jakichś argumentów dla jej poparcia (przy odpowiedniej dawce umysłowej gimnastyki każdą tezę da się jakoś uzasadnić); zobaczmy, jak zareaguje publika: wzburzy się, przyklaśnie, a może coś głębiej przemyśli.
Choćby na tych łamach nie tak dawno rozważano czysto „teoretycznie" możliwość deportacji muzułmanów z Europy (i to nie tylko imigrantów, ale także i osiadłych od wieków w Polsce Tatarów).
Mistrzem takich intelektualnych prowokacji jest Slavoj Żiżek, który mruga do nas „jestem stalinistą". Niektórzy się na to nabierają (z zachwytem bądź oburzeniem); inni zaś traktują takie deklaracje jako punkt wyjścia dla głębszej refleksji społecznej. W skwitowaniu artykuł Piotra Nowaka jako takiej właśnie prowokacji pomocna byłaby zmodyfikowana zasada reductio ad Hitlerum wskazująca, iż kto pierwszy w debacie przyrówna przeciwnika do Hitlera, przegrywa dyskusję. Analogicznie bowiem ten, kto zaczyna wieszczyć nadciągający Holokaust, przekracza najpewniej granicę intelektualnej tromtadracji.
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas