Najpierw tygodnik odpytał znanych aktorów. Z rozmowy z nimi przebił się do opinii publicznej jeden głos, który nie wiedzieć czemu, spotkał się z głębokim protestem, również ze strony środowisk żydowskich. Aktorka opowiedziała o emocjach, jakie wywołały w niej słowa prezesa partii rządzącej: „Poczułam się jak żydowskie dziecko w tramwaju w czasie okupacji".
Ale ta wypowiedź nie może nam przysłonić innych trafnych uwag jej kolegów i koleżanki po fachu. „Mnie martwi również narastająca ksenofobia, galopujący antysemityzm, homofobia i próba zdeptania godności kobiet"; „Będą mogli [myśliwi – M.S.] strzelać do żubrów i innych chronionych gatunków. Nie wyobrażam sobie, bym mogła siedzieć w domu, gdy rząd chce wypowiedzieć konwencję antyprzemocową, gdy zmienia na gorsze standardy opieki okołoporodowej".