Piotr chodził do Liceum im Słowackiego, które po wojnie przekształcono w jedenastolatkę. Został jego uczniem w okresie stalinizmu. Był nim, kiedy zdymisjonowano jedną z największych postaci w polskim szkolnictwie. Pani Helena Kasperowiczowa po zajęciu szkoły przez Niemców natychmiast zorganizowała tajne komplety, a oficjalną nazwę szkoły zmieniono na Szkoła Handlowa. W rzeczywistości uczono tam zarówno polskiej literatury, jak i historii, starając się ograniczyć wszystko do słownego przekazu, bez korzystania z podręczników. Jeśli jednak to było konieczne, uczniowie i nauczyciele posługiwali się specjalnym dzwonkiem. Jego dźwięk oznaczał, że w pobliżu szkoły kręcą się Niemcy i jest możliwość kontroli. Wtedy chowano wszystkie materiały. Zaraz po wojnie Helena Kasperowiczowa została dyrektorką szkoły. I tak było do 1955 r., kiedy to wymieniono jej kierownictwo na osoby bardziej usłużne władzy. I w tym właśnie czasie jeden z nauczycieli, chcąc dokuczyć potomkowi pisarza Jana Parandowskiego, czyli wstrętnej inteligencji, kazał Piotrowi wstać i powiedział: „Do kościółka się chodzi, co?".