Aktualizacja: 28.12.2017 13:56 Publikacja: 29.12.2017 15:00
Paweł Dunin-Wąsowicz, „Dzika biblioteka", Iskry
Foto: Rzeczpospolita
Siłą rzeczy czytelnik albo złapie z autorem chemię, albo też odczuje, że nadaje na trochę innych falach. Takie ryzyko może zapewne wystąpić zwłaszcza przy lekturze rozdziału wyliczanki, w jakich książkach jest mowa o rodzinie Dunin-Wąsowiczów. Zabawa zabawą, konwencja konwencją, ale przy tej okazji przypomina się gen. Władysław Sikorski drobiazgowo zbierający wszelakie wycinki na swój temat z podrzędnych amerykańskich gazet... Trochę lepiej i ciekawiej jest w rozdziałach opisujących kolejne wersje książek o przygodach Pana Samochodzika, dzieje komiksu „Tytus, Romek i A'Tomek" czy też adaptacje i kontynuacje „Lalki" Prusa lub polskie wersje przygód Robinsona Crusoe. Przy okazji kolejnych rozdziałów Dunin-Wąsowicz pokazuje swoją pasję jako bibliofila, demonstrując, według jak zróżnicowanych kluczy można kolekcjonować książki.
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Amerykańscy jurorzy docenili historię polskiego producenta ciężarówek.
Środowisko kultury żegna Stanisława Tyma, odbiorcy jego filmów, sztuk, felietonów nie mogą się pogodzić ze śmiercią artysty. Warto przypomnieć jego związki z naszą gazetą.
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Lubię też wyrażać swoich bohaterów poprzez muzykę – ich upodobania pomagają mi ich lepiej zbudować.
System szkolnictwa za panowania Ludwika XVI wypuszczał najlepiej wykształconych naukowców i technokratów na świecie.
Na papierze „Dzień” brzmi jak telenowela o nowojorskim patchworku. Za sprawą talentu Michaela Cunninghama staje się dramatem o tym, jak pandemia zwolniła wielu ludzi z uciążliwych obowiązków. Nie muszą już chodzić do biura czy odprowadzać dzieci do szkoły, ale stają się jeszcze bardziej samotni.
Nie jestem piewcą jakiejś utopii, w której Krzysztof Bosak będzie szedł wraz z Donaldem Tuskiem w kwietnym wieńcu na szyi i śpiewał „Kumbaya, oh, Lord, kumbaya”. Rywalizacja jest i niech dalej będzie, ale chodzi o to, żeby wyżej punktowana była współpraca.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas