Z raportu, który dotarł z komisariatu do komendanta miejskiego policji w jednym z miast na Pomorzu, wynikało, że w wydziale dochodzeniowo-śledczym jeden etat jest nieobsadzony, dwóch funkcjonariuszy zostało zawieszonych w czynnościach służbowych, a kolejny odchodzi na emeryturę. Z kolei policjanci z wydziału operacyjno-rozpoznawczego są angażowani do zabezpieczania imprez masowych, przejazdów kibiców itp.
Tymczasem ten rejon miasta szybko się rozbudowuje, przybywa więc mieszkańców, a co za tym idzie – także przestępstw, zwłaszcza kradzieży.
W reakcji na raport komendant miejski policji przeniósł na stanowisko specjalisty wydziału operacyjno-rozpoznawczego, z jednoczesnym powierzeniem obowiązków na stanowisku specjalisty w wydziale dochodzeniowo-śledczym, policjantkę zatrudnioną dotychczas w zespole statystyki przestępczości komendy miejskiej policji.
W uzasadnieniu rozkazów personalnych wskazano, że przeniesienie następuje ze względu nie tylko na konieczność zasilenia kadrowego obu komórek, ale również na staż, doświadczenie i kwalifikacje zawodowe funkcjonariuszki, która ma wyższe wykształcenie, a w policji pracuje od ponad 20 lat. Powołano się na ważny interes służby oraz na uprawnienia właściwego komendanta policji do przeniesienia funkcjonariusza na równorzędne stanowisko bez jego zgody. Rozkazom personalnym nadano rygor natychmiastowej wykonalności.
Po bezskutecznym odwołaniu policjantka zaskarżyła oba rozkazy personalne do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Stwierdziła, że stanowiska nie są równorzędne, a zakres zadań nie jest porównywalny z czynnościami, które dotychczas wykonywała. Poprzednio pełniła służbę od poniedziałku do piątku w godzinach od 7.30 do 15, a obecnie miała pracować w systemie zmianowym i wykonywać pracę w terenie. Skomplikowało to i znacznie utrudniło jej sytuację rodzinną, bo właśnie toczy się jej sprawa rozwodowa, a ona jest jedyną opiekunką trzyletniego syna. Przeniesienie, ze względu na usytuowanie komisariatu i jego odległość od miejsca zamieszkania, w znacznym stopniu utrudni opiekę nad dzieckiem – twierdziła.