Wybory, wybory i po wyborach. Jak to w demokracji: jedni przegrali, inni zwyciężyli. Chyba już czas ochłonąć z wyborczych emocji. Dla środowisk prawniczych to dobry moment, aby się poważnie zastanowić, czego oczekują od polityków, którzy obejmą władzę w Polsce. Można konwencjonalnie stwierdzić, że od lat tego samego. Przede wszystkim życzylibyśmy sobie, aby w debacie nad przyszłością wymiaru sprawiedliwości i rynku usług prawnych traktowano nas podmiotowo, a nie przedmiotowo. Być może najważniejsze jest jednak, aby do takiej debaty w ogóle doszło. Od lat bowiem nasze opinie i postulaty traktowane są przez polityków marginalnie. To trochę tak, jakby profesjonalni prawnicy byli zarażeni dżumą. Tymczasem ostatni przypadek tej choroby odnotowano w kraju dziesiątki lat temu...
Nie ma epidemii, nie ma zagrożenia. Są za to powody, aby poważnie rozmawiać. Sytuacja naszych zawodów od lat się nie poprawia. Dawno nieaktualne stało się powiedzenie „bogaty jak prawnik". Zdajemy sobie jednak sprawę, że państwo polskie ma wiele problemów w licznych obszarach swojego funkcjonowania. Dlatego warto, jak sadzę, rozważyć na początku te spośród naszych postulatów, które są po prostu najbardziej racjonalne. Zawarliśmy je w projekcie nowelizacji ustawy o radcach prawnych przygotowanym w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie. Co proponujemy? Uprawnienia do sporządzania poświadczeń, możliwość wykonywania zawodu w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Chcemy, aby nazwa „kancelaria prawna" była zastrzeżona wyłącznie dla profesjonalnych prawników. Po ostatnich, kontrowersyjnych negocjacjach o stawki minimalne oraz opłaty za pomoc prawną z urzędu uważamy, że należy zagwarantować ich ustawową waloryzację.
To nie są propozycje rewolucyjne. Porządkują one rynek usług prawnych na profesjonalny i pozostały. Dają nieco większe możliwości wykonywania zawodu radcom prawnym i zmierzają do unormowania odwiecznego problemu z wysokością stawek. Tylko tyle czy aż tyle? Uważam, że są to minimalne zmiany, z jakimi może wystąpić nasze środowisko. Dodam, że w tym samym stopniu dotyczą one radców prawnych i adwokatów. Dlatego ogromnie liczę na wsparcie adwokatury w tej sprawie. Izba warszawska liczy niemal 11 tys. radców. To blisko jedna trzecia naszego samorządu. Stąd nasza legitymacja do prezentowania takich propozycji. Z tego względu mamy odwagę upomnieć się o poprawę sytuacji zawodowej radców prawnych (również adwokatów). Przyszła dyskusja nad naszymi postulatami pokaże, czy nowy rząd chce poważnej debaty ze środowiskiem profesjonalnych prawników. Czy nas traktuje jak partnerów, a nie wrogów. Mam nadzieję, że tym razem zobaczymy nową jakość w naszych wzajemnych kontaktach.
Dzisiaj nie znamy jeszcze nazwisk przyszłego prezesa Rady Ministrów ani ministra sprawiedliwości. Głęboko jednak liczę na ich współpracę z samorządami zawodowymi oraz na zrozumienie, wydawałoby się, prostego faktu: nie musimy budować barykad, nadszedł czas, aby je skutecznie usuwać. Przez ostatnie lata solidnie okopaliśmy się na swoich pozycjach. Z jednej strony profesjonalni prawnicy, a z drugiej – rządzący. Rzadko wysyłaliśmy do siebie parlamentariuszy. Częściej wytaczaliśmy ciężką artylerię. Skutki takich zachowań są aż nadto widoczne. Spróbujmy zatem odłożyć na bok argumenty siły i przekonujmy się siłą argumentów. Plus ratio quam vis.
Autor jest dziekanem warszawskiej Okręgowej Izby Radców Prawnych