Elity liberalne nadają im ogólne, błędne miano populistycznych, choć np. PiS to nie partia populistyczna, lecz klasycznie konserwatywna z elementami solidarności społecznej w tradycji np. niemieckiej czy niepodległościowej tradycji socjalistycznej w duchu Stefana Żeromskiego.
Nieliberalna demokracja to system ustrojowy, w którym następuje przesuwanie władzy od odpowiedzialnych politycznie instytucji do rządzących regulacjami organów biurokratyczno-administracyjnych, sądów czy ogólnoeuropejskich struktur zarządzających typu Komisja Europejska. Ich elity tworzą nową klasę rządzącą, przez przeciwników zwaną oligarchią, z głównymi partiami będącymi jej częścią i elitami intelektualnymi dostarczającymi osłonę medialno-edukacyjną. Elita ta staje się coraz bardziej niedemokratyczna, uznając formalnie wynik wyborów, by następnie odmawiać dyskusji nad istotnymi problemami, blokując je polityczną poprawnością.
Demokracja jako proces wybierania politycznie odpowiedzialnej większości z gwarancją praw mniejszości stała się zaledwie jednym z elementów ustroju, którą John Fonte nazwał postdemokracją. Władza stopniowo przesuwa się ku elitom liberalnym i instytucjom ekspercko zarządzającym ekonomią i harmonizującym narastające lawinowo prawa jednostek. Równowaga liberalno-demokratyczna zbudowana po drugiej wojnie światowej równoważąca interesy elit i większości rozsypuje się. Jej wyrazem było państwo opiekuńcze oparte na wspólnej kulturze praw i obowiązków, zakorzenionych w antropologii chrześcijańskiej i w czerpiącym z niej świeckim humanizmie. Ta kultura przestała istnieć, a liberalizm stał się nośnikiem „emancypacji" jednostki z wszelkich więzów wspólnotowych na rzecz nieustannie poszerzanych praw.
Wybór demokratyczny odwołujący się do republikańskich wartości dobra wspólnego traktowany jest jako populistyczne zakłócenie marszu ku „obywatelskiemu społeczeństwu otwartemu". Etyka liberalna jest definiowana jako umiejętność interpersonalnego rozwiązywania konfliktu z moralnością jako narzędziem działania wszystkich przy pomocy liberalnej edukacji i psychoterapii. Demokracja jest tolerowana o tyle, o ile dokonuje wyborów zgodnych z wyobrażeniem elit liberalnych o jedynie właściwym modelu polityczno-konstytucyjnym. Próba korekty jest traktowana jako zagrożenie. Ponieważ jednak elity liberalne nie mogą wprost unieważnić wolnych wyborów, dążą do przesunięcia decyzji ku niekontrolowanym ciałom eksperckim i do tworzenia coraz szerszego, wyłączonego z demokratycznej dyskusji katalogu praw i sprawiedliwości ogólnoludzkiej. Stają się tym samym częścią elity liberalnej, podzielając jej rozumienie praw człowieka, rodzaj prawnej ochrony aksjologii liberalnej i porządku konstytucyjnego go podtrzymującego.
Nie mogąc unieważnić wyborów, elity liberalne, w momencie kiedy lud wybiera „źle", uznają go za moralnie zły, czyniąc z przeciwników politycznych pariasów. To język międzynarodowy z lokalnymi odmianami. W Ameryce wyborców Trumpa nazywano rasistami, homofobami czy hołotą. Wobec Węgier czy Polski język jest bogatszy: zawiera, a jakże, tradycyjny polski antysemityzm i wynikającą z niego ksenofobię antyimigrancką, putinizm czy faszyzm, stając się jednocześnie językiem neokolonialnego nadzoru międzynarodowych elit liberalnych wobec Polski, jakoby niezdolnej do demokracji.