Tymczasem, „atak na dzieci", „zamiast leżakowania będzie za chwileczkę masowa nauka masturbacji w przedszkolu" to tylko niektóre z publicznie wybrzmiewających komentarzy wynikających z podpisania dokumentu, mającego poprawić sytuację społeczności LGBT w stolicy. Jeśli wierzyć pomysłodawcom, szkolne zajęcia mają tylko przybliżyć wiedzę o tym, że dzieci interesują się swoim ciałem i dotykają jego różnych części. Nie tylko nosa, ale także części intymnych, co może czasami przybrać formę masturbacji. Szokujące? Z pewnością nie dla rodzica traktującego swoje dziecko jak człowieka, który ma prawo wiedzieć, jak funkcjonuje jego organizm, i nie dla osoby, która nie wypiera wspomnień własnego dzieciństwa. Ale także nie dla prawnika, którego praktyka obejmuje sprawy molestowania seksualnego nieletnich – których znamiona są trudne do zdiagnozowania przez ofiary, niedostrzegalne dla dorosłych i zwykle niebędące przedmiotem zainteresowania szkolnych pedagogów.