Kryzys: Kancelarie i sądy mają więcej spraw niż w poprzednich latach

Rozmawiałam niedawno z prawnikiem jednej z dużych kancelarii. Oczywiście narzekał na kryzys i że biznes siada (na marginesie – wszystkim Państwu życzę takiego „siadania", gdy roczne przychody firmy oscylują wokół kilkudziesięciu milionów złotych).

Publikacja: 02.10.2013 08:31

Ewa Usowicz

Ewa Usowicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Przyznał jednak, że mnóstwo pracy ma teraz dział procesowy kancelarii – ich klienci sądzą się ostatnio jak oszalali! W ogóle jacyś wściekli się ostatnio porobili i zawarcie prostej ugody staje się syzyfową pracą. Wszyscy lecą do sądu.

W ramach narzekania, i wieloletniej znajomości, mecenas przyznał, że czeka go rozwód. Co go jakoś specjalnie nie zaskoczyło, bo przecież od dłuższego już czasu więcej się zajmuje swoimi wściekłymi klientami niż tzw. pożyciem z, nie mniej wściekłą, żoną.

Ot i pozmieniało się kryzysowo bardzo. Jeszcze niedawno przedsiębiorcy machali ręką na pewne wierzytelności czy problemy w prowadzeniu biznesu. Teraz – nie ma przebacz! Idą do sądu po każdy grosz. Procesują się zarówno z kontrahentami, jak i z rozmaitymi urzędami – oj nachodzi się ten fiskus ostatnio po sądach...

Potwierdzają to najświeższe dane, o których piszemy w dzisiejszej „Rz".

Do sądów wpłynie w tym roku aż czterokrotnie więcej spraw niż w ostatnich latach! I dotyczy to w zasadzie wszystkich kategorii. A że sędziów więcej nie ma, to ta liczba pozwów staje się pomału nie do przerobienia. Co na życie i pożycie sędziów też wpływa zapewne fatalnie...

Oczywiście życie byłoby zbyt proste, gdyby z jednego problemu wynikał tylko jeden pozew. Niestety, tworzą się sądowe „łańcuszki szczęścia", a właściwie nieszczęścia. Bo jak firma A nie zapłaciła B, to ta nie płaci C, i tak dalej.

A kiedy temu, kto wściekły czeka na płatność, sypie się wspomniane pożycie, to coraz częściej sprawnie układa się ono na nowo gdzieś obok. I w końcu wychodzi na to, że aby cały ten galimatias jakoś poukładać – potrzebny jest nie jeden, a trzy rozwody!

Diabli nadali ten kryzys! Solidarnie z sędziami, zasypanymi naszymi sprawami, skończymy wszyscy... zawałami. W firmach i poza firmami.

Przyznał jednak, że mnóstwo pracy ma teraz dział procesowy kancelarii – ich klienci sądzą się ostatnio jak oszalali! W ogóle jacyś wściekli się ostatnio porobili i zawarcie prostej ugody staje się syzyfową pracą. Wszyscy lecą do sądu.

W ramach narzekania, i wieloletniej znajomości, mecenas przyznał, że czeka go rozwód. Co go jakoś specjalnie nie zaskoczyło, bo przecież od dłuższego już czasu więcej się zajmuje swoimi wściekłymi klientami niż tzw. pożyciem z, nie mniej wściekłą, żoną.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rząd Tuska zabiera się za zaczernianie białych plam
Opinie Prawne
Piotr Bogdanowicz: Nie wszystko złoto, co się świeci
Opinie Prawne
Jan Bazyli Klakla: Czy obywatelstwo to nagroda?
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: WIBOR? Polskie sądy nie czekają na Trybunał
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Zespół Brzoski pokazuje, jak to się robi