Zwłaszcza że chodziło nie tylko o potwierdzenie planów wielkich inwestycji, takich jak Centralny Port Komunikacyjny, ale i o nową ustawę, która da przedsiębiorcom dodatkowy bodziec do rozwoju. Warunek wsparcia w postaci zwolnień podatkowych miał być jeden: firmy będą prowadzić nowe inwestycje, które przyniosą korzyści całej gospodarce.
Trudno się było z takim podejściem nie zgodzić. Teraz jednak okazuje się, że projekt oprócz zachęty zawiera także pułapkę. Jest w nim bowiem zapis, że owo wsparcie trzeba zwrócić, gdyby jedynym celem inwestycji było osiągnięcie korzyści podatkowej. Wtedy miałaby zastosowanie klauzula o unikaniu opodatkowania.
Może autorzy tego zapisu mieli dobre intencje, ale na prowadzeniu biznesu się nie znają. Wyszło źle. Powstał mechanizm, w którym najpierw coś się daje, by później szybko zabrać. W praktyce każda inwestycja związana jest z ryzykiem. Tego autorzy projektu nie zauważyli, podobnie jak tego, że do prowadzenia biznesu potrzebny jest spokój, niezmienność zasad i przewidywalność. A nowe przepisy wprowadzają dobrze znany od dekad mechanizm uznaniowości organów podatkowych. Bo w praktyce to od ich decyzji będzie zależało, czy ulga będzie się należała czy nie.
Jeżeli ministerstwo szybko nie naprawi tej pomyłki, przepisem, który miał być wsparciem, można się będzie pochwalić jedynie na konferencji prasowej. Dla przedsiębiorców będzie to bowiem wsparcie bardzo wysokiego ryzyka. ©?