Zderegulować PZPN

Skończyły się mistrzostwa Europy w piłce kopanej - nazwane przez jedną z polskich feministek „świętem fallusa".

Publikacja: 03.07.2012 21:17

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Jednak to nie panowie prezentowali się na trybunach, tylko panie. Sądząc po ilości odsłon w Internecie, jedna z nich osiągnęła większy sukces marketingowy niż Iniesta - uznany przez UEFA za najlepszego piłkarza turnieju. Może dlatego, że nie wyglądała na feministkę.

Ale „święta, święta i po świętach". Teraz trzeba będzie utrzymać naszą nową Świątynię Sportu, czyli Stadion Narodowy. Mówiąc językiem Barei, to taki nasz nowy Miś. Mecz z Mołdawią reprezentacja PZPN rozegra we Wrocławiu, z RPA w Bydgoszczy. Mecz o Superpuchar odbędzie się na stadionie Legii.

Na Narodowym wystąpi zdaje się Madonna. Niedługo trzeba będzie podjąć negocjacje z kupcami, których ze stadionu X-lecia przeniesiono na targowisko na Białołęce, żeby wrócili na Pragę i płacili czynsze.

W trakcie mistrzostw niezauważenie nadeszło kalendarzowe lato. Za to prezes Lato nie chce odejść. Więc politycy próbują go wyrzucić. Pierwszy zaproponował ustawowe zakończenia Lata były minister sprawiedliwości. Jakoś zapomniał, że jak jeszcze nie był byłym ministrem, już próbował prezesa PZPN wyrzucić. Kiepsko poszło.

O wiele lepszy - bo wolnorynkowy - pomysł pojawił się na posiedzeniu sejmowego zespołu do spraw wolnego rynku. Trzeba po prostu zlikwidować monopol PZPN (i przy okazji innych związków sportowych). Co do zasady świetny pomysł. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Zacznę od tego, że politycy, uznając, iż „na danym etapie rozwoju historycznego" coś im pasuje, zapominają zwykle wskazać autora.

Jako że już parę razy mnie to spotkało, postanowiłem przypomnieć, że ideę takiej demonopolizacji od wielu lat lansuje Paweł Dobrowolski z FOR. Ja mu kibicuję. Paweł postulował zniesienie monopolu na posługiwanie się nazwą „reprezentacja Polski". Może co cztery lata Ministerstwo Sportu - skoro już musi istnieć, żeby ktoś miał robotę - organizowałoby przetarg dla różnych związków na prawo wystawiania w jakichś zawodach „reprezentacji Polski".

Kryterium powinna być cena - podobnie jak w przetargach na niebudowanie autostrad. Z tą różnicą, że powinna decydować nie najniższa, tylko najwyższa.

Jednak politycy zazwyczaj reformują tak, żeby wszystko pozostało po staremu. Dlatego nowy „konkurencyjny związek" ma „robić to, czego nie robi PZPN, czyli szkolenia". Ciekawe, kto będzie utrzymywał ten związek? Obstawiam, że podatnicy - czyli też i kupcy, którzy będą musieli utrzymywać Stadion Narodowy.

Autor jest adwokatem, profesorem prawa, prezydentem Centrum im. Adama Smitha

felietony
Przegląd kadr i atestacja stanowisk pracy w rządzie Donalda Tuska
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Pietryga: Polska skręca na prawo. Czy Donald Tusk popełnił strategiczny błąd?
Opinie polityczno - społeczne
Pięć najważniejszych wniosków po I turze, którą wygrali Kaczyński i Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Kluczowa dla Polski jest zdolność budowania relacji z USA
Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty