MąciWoda

Pewnego dnia, gdy synowie i córki jedli i pili w domu najstarszego brata, przyszedł posłaniec do Hioba i rzekł: »Woły orały, a oślice pasły się tuż obok.

Publikacja: 19.10.2012 18:30

MąciWoda

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali, ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: »Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: »Chaldejczycy zstąpili z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: »Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata. Wtem powiał szalony wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«”. Co było dalej - wiemy. Hioba dotknęły jeszcze kolejne straszliwe nieszczęścia, ale wiary nie stracił i w końcu został za to nagrodzony.

Porównywanie Donalda Tuska do Hioba jest ryzykowne. W co bowiem premier miałby wierzyć i jaka jego wiara miałaby być wystawiana na próbę? Wiara w Unię? Wiara w przyjaźń z Wołodią Putinem czy Angelą Merkel? A może wiara w Igora Ostachowicza?
Ale trzeba też przyznać, że podobieństwa istnieją. Od pewnego czasu Donalda Tuska nawiedzają plagi hiobowe. A to plaga źle rozpoznanych zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, a to plaga sędziów na telefon, którzy w dodatku lubią sobie przybić piątkę z premierem, a to znowu plaga bankrutujących linii lotniczych i parabanków. No i oczywiście plaga spadających notowań. Na to wszystko zaś nałożyła się wisienka na torcie w postaci plagi już nawet nie tyle hiobowej, ile wręcz biblijnej: potopu na najdroższym stadionie w historii Rzeczypospolitej. A arki sobie pan premier na czas nie zbudował.

Tusk nie jest oczywiście w sytuacji tak beznadziejnej jak jego starotestamentowy poprzednik. Hioba opuścili przecież przyjaciele, a pan premier jednak swoich wciąż ma. Objawiają się zawsze w potrzebie i dalejże udowadniać, że z nieszczęściami, jakie na nas spadają, rząd i w szczególności jego szef nie mają absolutnie nic wspólnego. Wierni przyjaciele Donalda Tuska pytają kpiąco, czy ktoś może oczekiwał, że pan premier osobiście będzie kręcił jakąś wajchą, żeby zasunąć dach. No przecież nie - odpowiadają.

Cóż, przyznam szczerze, że chętnie zobaczyłbym przewodniczącego PO kręcącego wajchą na Narodowym. Wajchą od dachu to już niekoniecznie, bo deszcz spadł, ale na przykład wajchą od pompy, coby usunąć wodę z murawy. No, ale na to raczej nie ma szans.
Czego zatem oczekiwałbym od Donalda Tuska w sprawie dachu? Ano tego, na przykład, że będzie miał jakąś kontrolę nad swoją ministrą od sportu, która z kolei nadzoruje spółkę Narodowe Centrum Sportu kierującą Stadionem Narodowym, a wcześniej - jego budową. W trakcie tej budowy trzeba było się zmagać z wieloma problemami - a to się schody waliły, a to stropy przeciekały, a to się okazywało, że całość jest niedostosowana do wymogów bezpieczeństwa. Na koniec zaś podwykonawcy stadionu złośliwie domagali się jakichś tam pieniędzy, nie rozumiejąc, że wystarczającą nagrodą powinna być dla nich możliwość wzięcia udziału w tej pięknej narodowej przygodzie. Ostatecznie stadion w kształcie koszyka na jajka stanął i nawet otrzymał rozsuwany - przynajmniej w teorii - dach. No i okazało się właśnie, że dach, owszem, jest, ale absolutnie nie można go zasunąć w trakcie deszczu. A jak już napada, to murawa jako żywo przypomina pole ryżowe w Wietnamie. To wszystko na stadionie za ponad półtora miliarda.

Jak zatem widać, łańcuszek odpowiedzialności daje się bez problemu dociągnąć do pana premiera. Ale nawet gdyby było to bardziej problematyczne, niż jest, i tak nic by to Donaldowi Tuskowi nie dało. Doszedł on bowiem do etapu, w którym będzie atakowany i wykpiwany nawet za to, że w Pindulewie Dolnym pijaczki sikają pod sklepem.

Taki jest los polityków, których charyzma klapnęła jak przekłuty balon i którzy powolutku się pogrążają, a wokół niesie się donośne bul, bul, bul.

Autor jest publicystą dziennika „Fakt”

Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali, ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: »Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: »Chaldejczycy zstąpili z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: »Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata. Wtem powiał szalony wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść«”. Co było dalej - wiemy. Hioba dotknęły jeszcze kolejne straszliwe nieszczęścia, ale wiary nie stracił i w końcu został za to nagrodzony.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?