Reklama

Rozkaz: olewać prezydenta?

„Janicki (ówczesny szef BOR) kazał olewać wszystko, co było związane z prezydentem”. Tak, według zeznania jednego z BOR-owców, powiedział na krótko przed 10 kwietnia 2010 r. dowódca ochrony Lecha Kaczyńskiego Paweł Janeczek. Miała to być forma zemsty Janickiego na prezydencie za brak awansu.

Publikacja: 19.11.2012 19:17

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Tenże Marian Janicki twierdził w prokuraturze, że poległy na Siewiernym pułkownik Florczak miał rzekomo powiedzieć: „Pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi”. Chodzić miało o panujący w Kancelarii Prezydenta bałagan.

„Newsweek”, który ujawnia fragmenty akt smoleńskiego śledztwa

, w swojej internetowej zapowiedzi najważniejszych materiałów numeru umieścił tylko tę drugą informację – i większość mediów szybko ją powtórzyła. O rozkazie bojkotowania Kaczyńskiego mógł dowiedzieć się jedynie czytelnik pełnej wersji tekstu, dostępnej tylko dla tych, którzy za nią zapłacą. A więc dla znacznie mniejszej grupy odbiorców.

To znamienne, bo przecież z punktu widzenia kogoś, kto chce ustalić prawdę o katastrofie, powinno być odwrotnie. Przecież rozkaz o bojkotowaniu przez BOR „wszystkiego, co było związane z prezydentem” na bezpieczeństwo lotu do Smoleńska mógł mieć wpływ bezpośredni, podczas gdy wpływ na to bezpieczeństwo domniemanego bałaganu w kancelarii jest wysoce teoretyczny. Tę decyzję redakcji „Newsweeka” można więc wytłumaczyć tylko chęcią wsparcia rządowej narracji, według której katastrofy smoleńskiej był winien Lech Kaczyński.

Ale pomimo tego z materiału w tygodniku dowiadujemy się rzeczy nowych i istotnych. I nie chodzi tylko o rozkaz Janickiego. Z prokuratorskich akt wyzierają też poszlaki świadczące, że dowódca BOR odegrał ważną, zakulisową rolę przy kreowaniu wizji przyczyn katastrofy, oddanej słowami „Ląduj, dziadu!”. Jak się okazuje, to jemu w sporym zakresie zawdzięczamy aferę z kłótnią między gen. Błasikiem a kapitanem Protasiukiem, która miała mieć miejsce przed odlotem tupolewa, a która po nagłośnieniu przez media okazała się całkowitą fikcją. Z prokuratorskich akt wynika, że to Janicki miał najwięcej do powiedzenia w sprawie rzekomej kłótni, mimo że 10 kwietnia w ogóle nie był obecny na Okęciu...

Reklama
Reklama

Z „Newsweeka” wynika też, że prowadzący śledztwo prokuratorzy wyjątkowo gorliwie badali wątek alkoholu na pokładzie tupolewa. Trzeba być wyjątkowo naiwnym, aby tej gorliwości nie łączyć z chęcią spełnienia propagandowego zapotrzebowania władzy.

Wszystko to bardzo ciekawe. Najciekawsze jest jednak, czy prokuratura, powziąwszy informację, iż szef BOR miał wydać podległym mu funkcjonariuszom rozkaz „olewania wszystkiego, co jest związane z prezydentem”, rozpoczęła w tej sprawie odrębne śledztwo. Przecież taki rozkaz, nawet jeśli nieformalny, byłby chyba przestępstwem?

Czy to naprawdę takie naiwne pytanie?

Tenże Marian Janicki twierdził w prokuraturze, że poległy na Siewiernym pułkownik Florczak miał rzekomo powiedzieć: „Pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi”. Chodzić miało o panujący w Kancelarii Prezydenta bałagan.

„Newsweek”, który ujawnia fragmenty akt smoleńskiego śledztwa

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nie znoszę dyskusji o sensie Powstania Warszawskiego
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Czasami człowiek musi, inaczej się udusi
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Karol Nawrocki to prezydent nie wszystkich kibiców
Opinie polityczno - społeczne
Jan Dworak, Stanisław Jędrzejewski: Potrzebujemy nowego prawa medialnego
Opinie polityczno - społeczne
O polityce migracyjnej możemy dyskutować, ale nienawiść jest trucizną
Reklama
Reklama