Paweł Olechnowicz o pakiecie klimatycznym

Europa narzuciła sobie ostre normy emisji gazów cieplarnianych z wyraźną szkodą dla swojego wzrostu gospodarczego. ?A w kontekście sytuacji ?na Ukrainie warto przypomnieć, że im silniejsza jest gospodarka, tym większe możliwości ?jej obrony – pisze prezes Grupy Lotos.

Aktualizacja: 20.10.2014 01:28 Publikacja: 20.10.2014 01:28

Paweł Olechnowicz o pakiecie klimatycznym

Foto: archiwum prywatne

To będzie wyjątkowo ważny i trudny szczyt Unii Europejskiej. Głównym jego tematem będzie kolejny pakiet klimatyczny i związane z nim regulacje wpływające na sektor energii – czyli dwa obszary najeżone sprzecznymi interesami nie tylko w skali europejskiej, ale także globalnej. Polska była przez ostatni czas bardzo aktywna w tym zakresie, organizując m.in. światowy szczyt klimatyczny w 2013 roku. Jeśli z obrad przedstawicieli UE, które odbędą się w tym tygodniu, wyłonią się rozsądne, pragmatyczne rozwiązania – będzie to kolejny sukces Polski.

Europa rośnie wolniej

UE niewątpliwie miała wiele powodów do zadowolenia w ciągu ostatnich pięciu lat, ale, niestety, nie załatwiono wielu spraw, które nowa Komisja dostaje w spadku. Do najważniejszych z nich należy zaliczyć bardzo wysoki poziom bezrobocia, w szczególności wśród młodzieży; fiasko polityki reindustrializacji; obniżenie się konkurencyjności UE w stosunku do pozostałych uprzemysłowionych państw świata; zwiększenie uzależnienia się od importu nośników energii; perturbacje finansowe w wielu krajach UE.

To wszystko dzieje się na tle stagnacji polityki konwergencji, gdyż PKB na głowę mieszkańca, który parę lat temu był trzykrotnie wyższy w UE15 w stosunku do państw Europy Środkowej (UE11), nadal pozostaje trzykrotnie wyższy. Problemów jest wiele, a wśród nich jeden bardzo istotny: jak zapobiec wzrostowi cen energii, która u naszych światowych konkurentów jest średnio dwukrotnie niższa niż w Unii. To sprawa priorytetowa, którą UE powinna się zająć w pierwszej kolejności.

Jakiekolwiek strategie i późniejsze działania wykonawcze związane z udziałem zjednoczonej Europy w ochronie klimatu muszą być niezwykle starannie rozważane. Koszt energii jest uwzględniony w cenie każdego produktu czy usługi. Wysoki poziom obciążenia cenowego, który przekazywany jest wraz z energią, zmniejsza konkurencyjność Unii. Te dwa cele – klimat i wzrost gospodarczy – nie wykluczają się wzajemnie, ale trudno je ze sobą pogodzić. Trzeba ogromnego wyczucia i żelaznej konsekwencji, żeby stworzyć taką mapę drogową między sektorem energii i dbaniem o klimat, by każda z tych sfer rozwijała się bez szkody dla drugiej.

Europa zapisała się niezwykle pozytywnie w krótkiej historii troski o przyszłe życie na ziemi. Narzuciła sobie bardzo ostre normy emisji gazów cieplarnianych, mimo że w skali całego świata wytwarza ich zaledwie 11 proc. Dzieje się to jednak z wyraźną szkodą dla dynamiki wzrostu gospodarczego Starego Kontynentu. Cierpi na tym cała UE, która rośnie ekonomicznie wolniej, niż wynika to z jej potencjału. Gorsze od osiągalnych są zarówno wskaźniki wzrostu, jak i zatrudnienia, indeksy konkurencyjności czy ekspansja na rynkach trzecich. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się wewnątrz samej Unii. W tych krajach UE11, w których sektor energii korzysta głównie z węgla, wzrost gospodarczy jest dodatkowo spowolniony ze względu na ograniczenia emisyjne.

Na świecie buduje się dziś ponad 1000 elektrowni na węgiel. Pozostaje on zatem podstawowym surowcem energetycznym

Mamy więc kłopot w skali całej Unii i narastające problemy w poszczególnych krajach członkowskich, które dzielą Wspólnotę na dwa, rozwijające się w różnym tempie, obszary, co w efekcie, zamiast niwelować, tylko pogłębia dysproporcje wewnątrzunijne. Unia, jako lider dbałości o środowisko na świecie, powinna przede wszystkim skupić się na zarażaniu swoim entuzjazmem innych największych gospodarek świata, niż coraz bardziej śrubować swoje wewnętrzne regulacje w tym zakresie. Świetną okazją do tego będzie m.in. przyszłoroczny światowy szczyt klimatyczny, który odbędzie się w Paryżu.

Nie tylko węgiel

W ostatnich miesiącach pod wpływem wypadków na Ukrainie przyspieszono dyskusje o bezpieczeństwie Unii Europejskiej. Pomijając aspekt czysto wojskowy, który jest rozważany w kontekście współpracy wojskowej głównie w ramach NATO, trzeba przypomnieć niezbyt odkrywczą prawdę. Siła gospodarcza rzutuje bezpośrednio na potencjał obronny. Im silniejsza będzie gospodarka krajów Unii, tym większe możliwości jej obrony. To jest prosta zależność, od której nie ma ucieczki.

Wielkie uznanie musi budzić zdecydowane stanowisko premier Ewy Kopacz, która podczas wizyty w Paryżu podkreśliła jednoznaczność stanowiska rządu polskiego w sprawach klimatu i energii. Nowa premier wskazała, iż długofalowe założenia strategii klimatycznej nie mogą przynieść szkód polskiej gospodarce i dodatkowych obciążeń odbiorcom energii, gdyż wpłynie to bezpośrednio na konkurencyjność naszego kraju i wzrost PKB, a tym samym na zdolność Polski do rozwoju jej potencjału obronnego, który w dużej mierze ma być budowany przy wykorzystaniu kompetencji i doświadczenia polskich firm.

Warto podkreślić, że podczas najbliższego szczytu nasze stanowisko w sprawie zrównoważonego rozwoju nie będzie odosobnione. Źródła dyplomatyczne oraz media bardzo wyraźnie mówią o poparciu stanowiska Polski przez kraje Grupy Wysze- hradzkiej czy Rumunię i Bułgarię. Ten kompromis ma jednak nie tylko polityczny, ale i biznesowy wymiar budowany od ponad czterech lat przez stowarzyszenie Central Europe Energy Partners, które zrzesza firmy sektora energii z Czech, Litwy, Rumunii, Słowacji oraz Polski. Między innymi dzięki organizowanym przez CEEP spotkaniom przedstawicieli biznesu z Europy Środkowej z Güntherem Oettingerem, unijnym komisarzem ds. energii, udało nam się wypracować wspólne stanowisko dotyczące kluczowych spraw. Dziś ten kompromis znajduje odbicie w spotkaniach przedstawicieli państw UE organizowanych na najwyższym szczeblu.

Polska energetyka jest obecnie w dużym stopniu zależna od węgla i ten argument musi być uwzględniany zarówno przez instytucje unijne, jak i rządy poszczególnych państw. Pamiętajmy jednak, że to niejedyny surowiec znajdujący się w polskim miksie energetycznym. Jako kraj wydobywamy spore ilości gazu ziemnego (4,6 mld m3 w 2013 roku, stanowiące blisko 30 proc. naszego zapotrzebowania), rozwijamy wydobycie ropy naftowej, które z roku na rok rośnie, czy inwestujemy w OZE.

W przygotowywanej przez rząd polityce energetycznej do 2050 r. znalazło się również miejsce na łupki i pierwszą w Polsce elektrownię atomową. To pokazuje, że choć węgiel pozostanie co najmniej do 2050 r. naszym podstawowym surowcem, to jesteśmy w procesie dywersyfikacji miksu, co w dłuższej perspektywie będzie miało pozytywny wpływ na rozwój polskiej gospodarki.

Pamiętajmy również, że na świecie buduje się dziś ponad tysiąc elektrowni na węgiel kamienny i brunatny – najwięcej w Indiach i Chinach. W samej Europie powstaje ich ok. 50. Przyrost mocy po ich włączeniu do sieci w Niemczech wyniesie 9500 MW, we Włoszech 4100 MW, a w Holandii 3500 MW. Zatem węgiel pozostaje podstawowym surowcem energetycznym nie tylko Polski, ale także Europy i całego świata. Również Polska, dzięki inwestycjom w nowe bloki w Opolu czy Jaworznie, stawia na węgiel jako najtańsze źródło energii. Co więcej, inwestujemy również w klimat, wykorzystując przy budowie nowych elektrociepłowni najnowcześniejsze niskoemisyjne rozwiązania technologiczne. To stanowi podstawę zrównoważonego rozwoju.

Czemu tak drogo

Trudno lepiej zdefiniować ten problem. Unia Europejska od lat ma problem z dynamiką rozwoju, tworzeniem nowych miejsc pracy i międzynarodową konkurencyjnością. My chcemy być konkurencyjni, co więcej, musimy być. Można to osiągnąć, ale ceny surowców i energii powinny być niższe. Firmy europejskie płacą prawie trzy razy więcej za prąd i cztery razy więcej za gaz niż przedsiębiorstwa w USA. Jakiekolwiek czynniki to wywołują, nie można tego utrzymać na dłuższą metę. Koszty troski o klimat nie powinny być ograniczone do jednego kontynentu, ponieważ ziemia jest całością i wszyscy powinni dbać o to, żeby działalność człowieka nie zagrażała jej stabilności. Przy takim założeniu trzeba racjonalnie analizować nowy pakiet klimatyczny, który będzie zatwierdzony na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej. W latach 1990–2020 UE zredukuje o 20 proc. emisję CO2. Jednak na kolejne dziesięć lat zaproponowano niezwykle ostry wskaźnik 40 proc., licząc od poziomu z 1990 roku. Ten właśnie punkt strategii powinien być bardzo drobiazgowo przeanalizowany i obudowany zabezpieczeniami dla takich krajów, jak Polska, w których energetyka węglowa będzie funkcjonować przez następne dziesięciolecia. Chodzi nie tylko o elementarną sprawiedliwość (a ten czynnik w UE powinien być bardzo eksponowany), ale też o zapewnienie zrównoważonego rozwoju całej Unii. Trzeba redukować emisję CO2, a nie zastosowanie węgla w miksie energetycznym, który jest znaczącym uzupełnieniem równowagi energetycznej w Europie i na świecie.

Debata nad pakietem klimatycznym i energetycznym to dobra okazja do przyjrzenia się wskaźnikom i zjawiskom, które opisują całą złożoność sytuacji. Okazuje się, że najsilniej redukują emisję kraje najbiedniejsze: w latach 1990–2011 Litwa i Łotwa zmniejszyły emisję CO2 o 57 proc., podczas gdy Holandia o 8 proc., a Włochy o 6 proc. Hiszpania natomiast zwiększyła ten wskaźnik o 24 proc., a Portugalia o 19 proc. Największym emitentem CO2 na głowę jest najbogatszy kraj członkowski Unii – Luksemburg, produkujący rocznie 21,75 tony na jednego mieszkańca.

W Polsce, która budzi takie zainteresowanie w dyskusjach o zmniejszeniu zanieczyszczeń, wytwarzamy 8,42 tony CO2 na mieszkańca. A od 1990 roku zredukowaliśmy emisję CO2 o 30 proc., czyli znacznie powyżej normy wynikającej z obecnie obowiązującego pakietu. W całej złożoności opisanych zagadnień ważne są: wizja, dobra wola i konsekwencja europejskich przywódców.

Postęp techniczny sprawia, że działalność człowieka coraz mniej obciąża przyrodę, chociaż nie wszędzie ta świadomość jest tak silnie rozwinięta, jak w zjednoczonej Europie. I tu są wielkie rezerwy postępu. Jeśli każdy mieszkaniec planety będzie z taką odpowiedzialnością traktował sprawy klimatu jak obywatele UE, szybciej i sprawiedliwej osiągniemy skutki, o które nam chodzi.

Autor jest prezesem Grupy LOTOS S.A., przewodniczącym Rady Dyrektorów ?Central Europe Energy Partners

To będzie wyjątkowo ważny i trudny szczyt Unii Europejskiej. Głównym jego tematem będzie kolejny pakiet klimatyczny i związane z nim regulacje wpływające na sektor energii – czyli dwa obszary najeżone sprzecznymi interesami nie tylko w skali europejskiej, ale także globalnej. Polska była przez ostatni czas bardzo aktywna w tym zakresie, organizując m.in. światowy szczyt klimatyczny w 2013 roku. Jeśli z obrad przedstawicieli UE, które odbędą się w tym tygodniu, wyłonią się rozsądne, pragmatyczne rozwiązania – będzie to kolejny sukces Polski.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Opinie polityczno - społeczne
Cezary Szymanek: Spełnione nadzieje i rozwiane obawy po 20 latach w UE
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Witajcie w innym kraju
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO