Wywiad, którego udzielił Lewandowski Mateuszowi Święcickiemu (Meczyki, Eleven Sports), to terapia szokowa. Kapitan uznał najwyraźniej, że reprezentacja takiej potrzebuje. Porażki z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3) pokazały, że mamy w kadrze piłkarzy bez charakteru. Minimalistów ograniczających uprawianie zawodu do ostrożności obliczonej na uniknięcie błędu. Taki przekaz – mniej lub bardziej wprost – płynie zarówno od Lewandowskiego, jak i Fernando Santosa.
Nieobecność liderów widzimy, kiedy sytuacja na boisku nie sprzyja. Rozmowy o taktyce i stylu tracą znaczenie, gdy piłkarze nie umieją grać pod presją, choć większość zarabia w czołowych europejskich klubach. Łatwiej schować się jednak za plecami kolegów w Serie A, Bundeslidze czy Premier League. Trudniej w reprezentacji, bo plecy Lewandowskiego nie są wystarczająco szerokie.
Czytaj więcej
Robert Lewandowski czekał cztery miesiące, żeby wytłumaczyć się z targów o wirtualne premie podczas mundialu w Katarze. Otoczenie piłkarza na memy zareagowało znacznie szybciej, bo w ciągu kilku dni.
Santos wywiesił białą flagę i złożył wotum nieufności wobec swojego pomysłu na reprezentację. Chciał drużyny, która gra futbol aktywny, ale dziś wracamy do punktu wyjścia, bo ostatnie mecze pokazały, że zespół wciąż nie istnieje bez Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego, a może także Kamila Glika.
Lewandowski decyzję w sprawie reprezentacyjnej przyszłości podejmie przed Euro 2024, co sugeruje, że to może być jego ostatni wielki turniej. Najpierw Polacy muszą jednak awansować i stąd zapewne radykalizm działań kapitana.