Artur Bartkiewicz: Ziobro się odróżnia, by być podobny

Jako strażnik ortodoksji PiS może wygrać walkę o schedę.

Publikacja: 22.02.2022 18:16

Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro

Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Rzekoma odrębność partii Zbigniewa Ziobry wobec PiS może być postrzegana jako obrona ortodoksyjnej polityki samego PiS. – Nawet jeśli w pewnych sprawach będziemy w Europie sami, to pozostaniemy tą wyspą wolności, tolerancji, tego wszystkiego, co tak silnie było obecne w naszej historii – taką pochwałę polskiej suwerenności, nieskrępowanej kompromisami czy koniecznością szukania porozumienia z europejskimi partnerami wygłosił nie Zbigniew Ziobro, lecz Jarosław Kaczyński. Prezes PiS mówił o tym ponad cztery lata temu w czasie obchodów 89. miesięcznicy smoleńskiej.

To również nie Zbigniew Ziobro, ale Beata Szydło zdecydowała, że występując jako szefowa rządu, nie będzie miała za sobą unijnych flag. To nie Ziobro, lecz członek słynnego zakonu PC Marek Suski mówił, że „Polska walczyła z okupantem sowieckim i będzie walczyć z okupantem brukselskim". To nie Ziobro, lecz Kaczyński do spółki z Szydło przeprowadził straceńczą szarżę na forum UE, próbując uczynić z Jacka Saryusza-Wolskiego szefa Rady Europejskiej. Nawet antyniemieckie fobie Ziobry i jego otoczenia mają odpowiednik w cyklicznym otwieraniu przez Kaczyńskiego i PiS tematu reparacji od Niemiec za II wojnę światową czy w regularnym emitowaniu w „Wiadomościach" podporządkowanej PiS TVP fragmentu wypowiedzi Donalda Tuska, w którym padają słowa „für Deutschland".

Kiedy więc dziś Ziobro atakuje premiera Morawieckiego za „historyczny błąd", jakim miało być to, że nie poszedł na wojnę atomową z UE i nie sięgnął po weto wobec unijnego budżetu, w rzeczywistości nawiązuje do wizji świata kreślonej latami przez sam PiS. Polityka „wstawania z kolan", oznaczająca radykalną konfrontację z instytucjami europejskimi, a także poszczególnymi państwami UE przy odrzucaniu kompromisu jako oznaki słabości, była znakiem firmowym PiS od 2015 roku. Jeśli dziś minister w KPRM Michał Wójcik radzi premierowi Morawieckiemu, aby ten „zmienił kierunek polityki europejskiej" i aby Polska „nie zginała przed nikim karku w UE", to „mówi Kaczyńskim" z 2017 roku, gdy ten godził się z tym, że „w pewnych sprawach będziemy w Europie sami".

Czytaj więcej

Łukasz Warzecha: Skuteczniejszy niż prezes PiS

Na tym – jak się zdaje – polega po części fenomen tego, że dziś, jak stwierdził w jednej z wypowiedzi Leszek Miller, w Zjednoczonej Prawicy „mały ogon macha dużym psem". Solidarna Polska pozwala sobie na tak mocne uderzenie w premiera nie tylko przez wzgląd na dające PiS większość szable w Sejmie, ale też dlatego, że de facto atakuje PiS z pozycji PiS. Premier musi łagodzić spór. Tłumaczy, że rozumie wzburzenie Zbigniewa Ziobry, bo trudno mu, jako wiceprezesowi PiS, krytykować koalicjanta za to, że ten jest gotów płacić dowolnie wysoką cenę za obronę suwerenności. Bo to sam PiS z haseł o „narodowej godności" uczynił klucz do rozumienia swojej polityki zagranicznej.

Pod tym względem Ziobro idealnie wybrał pole konfliktu. Premier musi szukać kompromisu z Unią, bo pieniędzy z UE potrzebuje, aby ogłosić swój osobisty sukces, a jednocześnie ułatwić swojemu obozowi przeprowadzenie kolejnej zwycięskiej kampanii wyborczej. A z drugiej strony nie może atakować sabotującego go ministra sprawiedliwości, bo stawianie pragmatyzmu ponad odmienianą przez wszystkie przypadki suwerenność byłoby odejściem od dogmatów politycznych jego własnego środowiska.

Taktycznym celem Ziobry jest w tym starciu osłabienie premiera, ale strategicznym celem nie musi być budowa poparcia dla Solidarnej Polski poza PiS, lecz wcielenie się w rolę obrońcy wartości „prawdziwego" PiS. To, że partia Ziobry w sondażach notuje poparcie rzędu 2 proc., nie musi być miarą nieskuteczności strategii. Przeciwnie – może być dowodem, że Ziobro w odbiorze społecznym zlewa się z PiS. A to może być atut w walce o schedę po Jarosławie Kaczyńskim.

Liderem prawicy Ziobro nie może zostać jako lider niewielkiej partii koalicyjnej. Ale już jako strażnik PiS-owskiej ortodoksji może pretendować do roli tego, który uniknął „odchyleń liberalnych" Mateusza Morawieckiego czy np. prezydenta Andrzeja Dudy. W dogodnym momencie – np. po przegranych wyborach – mógłby wystąpić w roli odnowiciela PiS, który wraz z partią wróci do korzeni.

Tak historia zatoczyłaby koło – bo gdy pierwszy raz Ziobro chciał wystąpić w takiej roli, skończyło się to odejściem z PiS i powstaniem Solidarnej Polski. Teraz mógłby pokonać tę drogę w przeciwną stronę.

Rzekoma odrębność partii Zbigniewa Ziobry wobec PiS może być postrzegana jako obrona ortodoksyjnej polityki samego PiS. – Nawet jeśli w pewnych sprawach będziemy w Europie sami, to pozostaniemy tą wyspą wolności, tolerancji, tego wszystkiego, co tak silnie było obecne w naszej historii – taką pochwałę polskiej suwerenności, nieskrępowanej kompromisami czy koniecznością szukania porozumienia z europejskimi partnerami wygłosił nie Zbigniew Ziobro, lecz Jarosław Kaczyński. Prezes PiS mówił o tym ponad cztery lata temu w czasie obchodów 89. miesięcznicy smoleńskiej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem