Nawet nie tylko z powodu Solidarności i upadku muru w Berlinie. Nie byłoby gwiezdnego czasu po komunizmie, naszej belle epoque, bez wielkiego skoku technologii. Bez internetu, telefonii komórkowej (Michaił Gorbaczow zdążył ją wypróbować), bez wielkich telewizji informacyjnych. To te zjawiska wspólnie dały pożądany efekt, tak samo jak 500 lat wcześniej wielkie odkrycia geograficzne osiągnęły synergię z wynalezieniem druku.
Dzisiaj już wiemy, że znów szykuje się wielki przełom. Znowu wielka polityka zbiega się z wielkimi zmianami technologicznymi. Z jednej strony przez Zachód przechodzi pochód populistów: że w dzisiejszym kształcie może nie przetrwać Unia Europejska, a polityka USA może się bardzo zmienić. W opinii obserwatorów prezydent Trump przynajmniej w pierwszej kadencji będzie realizował swoje zapowiedzi, to oznacza poważne zmiany w Europie, szczególnie w naszych stronach. Pełna niewiadomych jest polityka Władimira Putina, a nawet wyniki wyborów w Niemczech i we Francji w przyszłym roku. O tym przez kilka dni rozmawiali uczestnicy dorocznego spotkania World Policy Conference organizowanego przez think tank IFRI. Swoją drogą może czas już, by takie spotkanie odbyło się w Polsce?