Sytuacja polskiej służby zdrowia staje się absurdalna. Udowadnia to nie tylko nowy film Patryka Vegi „Botoks", ale i rzeczywistość, w której funkcjonują zarówno pacjenci, jak i lekarze. Jako członek tej grupy zawodowej nie muszę iść na „Botoks". Po pierwsze, nie będę się samobiczował w kinie, podczas gdy moje koleżanki i koledzy prowadzą głodówkę. Widząc lekarza gbura, lekarza łapówkarza i lekarza szowinistę, w tymże kinie obserwujemy tylko stereotypy. Ale hasła reklamowe „Botoksu" zainspirowały mnie, szczególnie w kontekście protestu medyków, aby zastanowić się nad nimi z perspektywy lekarza. Bo w medycynie, jak w kinie, wszystko się może zdarzyć. Po dwóch specjalizacjach i 15 latach praktyki w polskiej ochronie zdrowia na własnej skórze odczuwam to bardzo boleśnie.