Pogłoski o naszej śmierci są nieco przesadzone – tak należałoby odpowiedzieć prorokom przekazującym „dobre i złe nowiny" o Nowoczesnej w mediach. Bez wątpienia partii mocno dotknęły ostatnie wydarzenia, jednak takie zimne prysznice miewają i efekt pozytywny. Zachęcają do myślenia, do redefinicji tematu głównego, określenia na nowo „o co nam chodzi", „po co powstaliśmy". Zacznijmy zatem od początku.
Nowoczesna powstała z konieczności protestu przeciw nieudolnym rządom schyłkowej PO-PSL. Zaproponowaliśmy inne spojrzenie na sprawy państwa – zamiast rządów „zawodowych polityków" (z których każdy zna się na wszystkim) rządy osób znających się na zarządzaniu. Przyświecała prosta zasada: pilotować boeinga nie powinna osoba wybrana przez pasażerów, ale taka, która umie pilotować taki samolot. Uwierzono nam. Po wejściu do Parlamentu nasze zdroworozsądkowe myślenie zaczęło się wypaczać.