Spotkanie premiera Polski z premierem Rosji w Katyniu, które odbyło się 7 kwietnia 2010 roku, pełne było ze strony Władimira Putina fałszywych gestów, półprawd i obliczonej na krótką metę gry polityczno-historycznej. Premier Putin próbował relatywizować zbrodnię katyńską, a jej polskie ofiary utopić w morzu ofiar rosyjskich (w tym, wbrew prawdzie historycznej, mówił o rozstrzelanych w Katyniu przez nazistów jeńcach sowieckich).
To wystąpienie dopełniły słowa prawdopodobnie adresowane do przyjeżdżającego wbrew woli premiera Putina prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Putin mówił o polskich politykach, którzy domagają się prawdy o Katyniu, chcą uznania zbrodni sowieckich za dziedzictwo państwa rosyjskiego i oczekują na rosyjskie przeprosiny. Użył wobec tych polityków słów, które w przybliżeniu należałoby tłumaczyć na polski jako "brudni politykierzy". Do piątkowego wieczora w rosyjskich mediach trwała kampania nienawiści pod adresem polskiej głowy państwa. Nie wolno o tym zapominać i udawać, że tego nie było.
To wszystko się zmieniło i nabrało nowego wymiaru 10 kwietnia, na skutek tragedii i śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wyjątkowo nieprzyjemnie musiała kojarzyć się ta śmierć z całą grą polityczną, którą podjęły władze Federacji Rosyjskiej, by przeciwstawić "złego" prezydenta Kaczyńskiego "dobremu" premierowi Tuskowi. Być może właśnie po to, aby zatrzeć nieprzyjemne wrażenie, rosyjska strona rządowa po wypadku zachowała się tak, jak należy, bez zarzutu. Najważniejsze jest to, że wysłała zupełnie inny niż trzy dni wcześniej sygnał do rosyjskiej opinii publicznej. Ten sygnał brzmi: "Polakom trzeba współczuć".
Znam tradycję i kulturę rosyjską, znam też wielu Rosjan. Dlatego myślę, że ten sygnał nie był konieczny. Współczucie dla ofiar jest głęboko wpisane w tradycję i kulturę rosyjską.
Śmierć Lecha Kaczyńskiego spowodowała, że zbrodnia Katyńska sprzed 70 lat dotarła w pełni do świadomości Rosjan. Wstrząsające wrażenie, które pozostawiła po sobie śmierć nowej polskiej elity, sprawiło, że niemożliwy będzie powrót do kłamstwa katyńskiego, które tliło się w Rosji za cichym przyzwoleniem władz tego kraju do 7 kwietnia 2010 roku. Powrót do kłamstwa katyńskiego jest niemożliwy przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia z ogromnym wybuchem szczerych, serdecznych uczuć zwyczajnych Rosjan do Polski. Po 10 kwietnia pojawiła się szansa na prawdziwy przełom w stosunkach między Rosjanami a Polakami.