Papież Benedykt XVI - pisze ks. Robert Więcej

Bóg dał człowiekowi przykazania, gdyż chce go wychować do prawdziwej wolności. Tym sposobem wolność nie może oznaczać nieustannego rozluźniania granic praw indywidualnych – pisze rzecznik abp. Stanisława Dziwisza

Publikacja: 19.08.2011 01:39

Ks. Robert Nęcek

Ks. Robert Nęcek

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Red

Ojciec Święty Benedykt XVI niejednokrotnie podkreśla, że istnieje pilna potrzeba odtworzenia na nowo „chrześcijańskiej tkanki społeczności ludzkiej", gdyż wszędzie tam, gdzie Boga lekceważy się jako najwyższe dobro, „godność człowieka wystawiona jest na niebezpieczeństwo". Chodzi o to, że społeczeństwa uznające agnostycyzm za podstawę porządku publicznego deprecjonują swoją wolność, stając się społeczeństwami zrozpaczonymi i naznaczonymi smutkiem. Odrzucenie bowiem Boga prowadzi do duchowej pustki, a człowiek pozostaje w sprzeczności z samym sobą.

Związki bez przyszłości

Dlatego Kościół zobowiązany jest do głoszenia w wymiarze publicznym swojej wizji osoby ludzkiej. Jest to o tyle ważne, iż – w ramach kampanii przedwyborczej – wmawia się ludziom rzeczy, które niewiele mają wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Chodzi o usilną promocję związków partnerskich, które przedstawia się jako szczyt osiągnięć ludzkości. Tymczasem zrównanie praw par gejowskich z małżenstwami jest czymś nieusprawiedliwionym, gdyż są one związkami bez żadnej przyszłości.

Wydaje się – choć możne to mylne stwierdzenie – że jedynie małżeństwo jest w stanie przedłużyć istnienie gatunku ludzkiego. Dodatkowo urabianie opinii, że homoseksualiści powinni mieć prawo do adopcji dzieci, jest czymś zupełnie niezrozumiałym, gdyż dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje matki i ojca. Podobnie jak trudno jest uznać argument, że samotne matki wychowują potomstwo dobrze, gdyż samotność rodzica nie jest cechą naturalnego wychowania.

W ramach kampanii wyborczej trwa usilna promocja związków partnerskich, które przedstawia się jako szczyt osiągnięć ludzkości

W tym kontekście Benedykt XVI podkreśla respekt dla wolności, która wyraża się przez prawdę. Przecięcie więzów łączących wolność i prawdę dowodzi zdrady człowieczeństwa i wyzbycia się ludzkiej tożsamości. Chodzi o to, że człowiek posiadający wolną wolę i rozum, wolę kieruje ku dobru, jakim jest wolność, a rozum ku prawdzie. Zatem przecięcie tej rzeczywistości to dokonanie cięcia wzdłuż człowieka. Wówczas wola nie może się już niczego nauczyć od rozumu, a rozum nie ma już nic do powiedzenia woli.

Dlatego słusznie papież zauważa, że zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo boże po to, aby „poznać prawdę i odnaleźć w tej prawdzie naszą ostateczną wolność i spełnienie naszych najgłębszych ludzkich pragnień". W tym duchu właśnie wolność jest wezwaniem do odpowiedzialności, a prawda gwarancją poszanowania godności. Nie można zrezygnować z żadnej z nich, gdyż w grę wchodzi ludzka godność.

Złudzenie wolności

Ojciec Święty w encyklice „Spe salvi" przypomina światu, że wolność musi być nieustannie dla dobra zdobywana. To przylgnięcie do dobra nigdy nie dzieje się samo z siebie, lecz musi być ukierunkowane na zaproszenie do realizacji Dekalogu. Chodzi o to, że Dekalog jest nie tylko tradycją etyczną, ale nade wszystko autoprezentacją Boga i wykładnią człowieczeństwa.

Zlekceważenie tej wykładni to krok w stronę zaprzeczenia godności, a nawet zniewolenia. Papież doskonale analizuje problem deprecjonowania wolności w książce „Jezus z Nazaretu" na przykładzie przypowieści o marnotrawnym synu. Oto człowiek całkowicie wolny staje się niewolnikiem – pastuchem świń.

Benedykt XVI podkreśla, że człowiek realizujący swój przepis na królestwo bez Boga, automatycznie zmierza „ku perwersyjnemu końcowi", a bycie „sługą świń" jest przejawem „krańcowej alienacji i zubożenia człowieka. Całkowicie wolny stał się żałosnym niewolnikiem". Dlatego żyć Dekalogiem to odpowiadać na bożą prawdę i przeżywać twórczo swoje podobieństwo do Boga. Aby tak się działo, wraz ze wzrostem wolności musi podnosić się poziom odpowiedzialności.

Chodzi o to, że Bóg dał człowiekowi przykazania, gdyż chce go wychować do prawdziwej wolności. Tym sposobem wolność nie może oznaczać nieustannego rozluźniania granic praw indywidualnych. Zrozumiał to marnotrawny syn. Poczuł, że jego wolność stała się wielkim zagubieniem, a jego słudzy byli bardziej wolni niż on sam. Słusznie więc napisał komentator papieskiej encykliki „Spe salvi" ks. Jerzy Lewandowski, że „wolność to wybór, ale nie zawsze wybór to wolność".

Papież zauważa, iż pojawiła się – w kontekście wolności – pokusa, „by nie uważać za bogactwo człowieka wiary, ale jego władzę osobistą i społeczną, inteligencję, kulturę oraz umiejętność manipulowania rzeczywistością. Zaczęto zastępować wiarę i wartości chrześcijańskie rzekomymi bogactwami, które okazują się w końcu nietrwałe". Z tej racji prawdziwa historia wolności polega na oczyszczaniu jej dzięki prawdzie, gdyż wolność może być złudzeniem wolności, a prawda ze złudzeń wyprowadza.

Uwikłani w kłamstwo

Benedykt XVI, rysując obraz orędzia chrześcijańskiego w świecie, stwierdza, że słowo „prawda" powoli staje się słowem zakazanym. Krytyczna wypowiedź o związkach homoseksualnych, aborcji czy in vitro natychmiast wywołuje całe pasmo ataków ze strony promotorów wspomnianych kwestii. A gdzie poszanowanie prawa do wolności wypowiedzi?

Tymczasem w tym właśnie słowie „prawda" chodzi o godność człowieka. Kerygmat chrześcijański jedynie wówczas nie jest sprzeczny z ludzką godnością, „kiedy wiara jest prawdą; wówczas bowiem nie krzywdzi ona nikogo, przeciwnie, jest dobrem, które winniśmy sobie wzajemnie ofiarowywać". Papież słusznie stwierdza, że wiara bez prawdy uchybia człowiekowi. Dlatego nie można się wikłać w kłamstwo, a tym samym żyć w rzeczywistości zafałszowanej.

Dochodzi do tego, że ludzie najpierw zaczynają się wikłać w drobne kłamstewka, a później już w każdej sytuacji pomagają sobie kłamstwem, zapominając, że „wszelkie naruszenie godności prawdy nie tylko poniża człowieka, lecz jest również poważnym uchybieniem zasadzie miłości" – bo czyż można kochać bliźniego, okłamując go?

W tym kontekście papież, zwracając się do władz i korpusu dyplomatycznego, podkreślił konieczność poszanowania ludzkiej godności przez prawdę, gdyż może się ona przyczynić  do większej zgody między zwaśnionymi ludźmi. Aby tak się stało, trzeba prawdę moralną promować przez odpowiedzialne i zgodne z faktyczną wiedzą działanie. Drugim sposobem promowania prawdy jest obnażanie ideologii usiłujących prawdę zastąpić. W końcu promowanie prawdy moralnej wymaga ciągłego wysiłku, aby stanowić prawa zgodne z zasadami etycznymi prawa naturalnego.

Jedność myślenia i działania

Mówiąc o prawdzie zabezpieczającej ludzką godność, Benedykt XVI zauważa także, iż ludzie żyjący w orbicie prawdy i dający świadectwo prawego życia instynktownie rozpoznają, co fałszywe, „i właśnie dlatego, że fałszywe – wrogie pięknu i dobru, które towarzyszy blaskowi prawdy". Chodzi o to, że można być dla siebie uprzejmymi, ale to jeszcze nie rodzi prawdziwego zbliżenia i pojednania, gdyż widoczna staje się oszczędność w wysiłku wejścia na drogę prawdy.

Oznacza to, że osoba niepotrafiąca przyznać się do winy i znieść poczucia winy, neguje ją, ale poprzez jej negację prowadzi siebie do wewnętrznej ruiny. Tymczasem – jak zauważył papież – prawda powinna być ważniejsza „od mojej wygody i nietykalności, w przeciwnym razie moje własne życie staje się kłamstwem".

W tym kontekście, aby elity wiary nie zamieniły się w elity władzy, koniecznie trzeba prawdziwe myślenie przemienić w prawdziwe działanie. W utrzymywaniu takiej jedności myślenia i działania pomaga kształtowanie sumienia. Mieć ukształtowane sumienie, to posiadać zdolność widzenia prawdy, która pozwala uwolnić się od partykularnych interesów i wzbić się ponad wszelkie stronnicze podpowiedzi.

Chodzi o to, że ewangelizacja życia społecznego nie dokona się jedynie przez pewną formę mówienia, lecz musi przyjąć nade wszystko pewną formę życia. W przeciwnym razie „moralnemu i duchowemu dziedzictwu grozi roztrwonienie pod wpływem wielorakich procesów, wśród których na pierwszy plan wysuwa się proces sekularyzacji i rozwój sekt".

Autor jest rzecznikiem prasowym archidiecezji krakowskiej, wykładowcą nauki społecznej Kościoła i dziennikarstwa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, konsultorem Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski

Ojciec Święty Benedykt XVI niejednokrotnie podkreśla, że istnieje pilna potrzeba odtworzenia na nowo „chrześcijańskiej tkanki społeczności ludzkiej", gdyż wszędzie tam, gdzie Boga lekceważy się jako najwyższe dobro, „godność człowieka wystawiona jest na niebezpieczeństwo". Chodzi o to, że społeczeństwa uznające agnostycyzm za podstawę porządku publicznego deprecjonują swoją wolność, stając się społeczeństwami zrozpaczonymi i naznaczonymi smutkiem. Odrzucenie bowiem Boga prowadzi do duchowej pustki, a człowiek pozostaje w sprzeczności z samym sobą.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Niebezpieczna wiara w dobrą wolę Iranu
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Zetki nie wierzą we współpracę Nawrockiego i rządu Tuska
Opinie polityczno - społeczne
Prof. Stanisław Jędrzejewski: Algorytmy, autentyczność, emocje. Jak social media zmieniają logikę polityki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Niekonstruktywne wotum zaufania
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Kubin: Czy Izrael mógł zaatakować Iran?