Ranking Instytutu Globalizacji - czeka nas los Grecji?

Powołanie unii fiskalnej w Europie oznaczałoby zlikwidowanie konkurencji. Gdy podatki u nas będą takie same jak w Niemczech, inwestycje w Polsce zostaną zamrożone – ostrzega szef Instytutu Globalizacji

Publikacja: 14.09.2011 20:00

Ranking Instytutu Globalizacji - czeka nas los Grecji?

Foto: Archiwum

W publikowanym jak co roku Rankingu Instytutu Globalizacji, ukazującym trendy w 50 najważniejszych gospodarkach świata, ostatnie miejsce zajmuje Grecja. Analizowane dane pochodzą z 2010 r., a więc okresu, kiedy większość państw świata zanotowała solidne odbicie w stosunku do kryzysowego roku 2009.

Wyniki tego rankingu powinny być ostrzeżeniem nie tylko dla takich krajów jak Grecja, na której kontrolowane bankructwo świat przygotowuje się od kilku miesięcy.

W zestawieniu, które bazuje na zmianach najważniejszych wskaźników ekonomicznych, takich jak PKB, handel zagraniczny, inwestycje, bezrobocie czy inflacja, widać wyraźnie, że polska gospodarka słabnie. W odróżnieniu od tych państw, które odważniej radzą sobie z reformami: Węgier czy Czech.

Złota zasada

Węgry wkraczają na drogę długo oczekiwanych zmian, po tym jak gospodarkę zrujnowały rządy socjalistów. Być może są to najważniejsze zmiany od czasu transformacji ustrojowej z lat 90. ubiegłego wieku, obejmujące nie tylko sferę gospodarki. Czesi pod wodzą nonkomformistycznego Vaclava Klausa najważniejsze reformy, np. służby zdrowia, mają już za sobą.

Niestety, odmienna sytuacja występuje w naszym kraju. Bardzo silne podziały polityczne i brak odwagi koalicji w reformowaniu państwa, determinowany kalendarzem wyborczym, uniemożliwiają długo oczekiwaną reformę finansów publicznych, sprzyjają zaś nieodpowiedzialnemu zadłużaniu państwa na konto kolejnych pokoleń. Według obliczeń Instytutu Globalizacji dług budżetowy zbliża się do 880 mld złotych.

Alarmująca jest także sytuacja demograficzna naszego kraju. Jeden z najniższych w Europie wskaźników urodzeń. Niski odsetek osób w wieku produkcyjnym utrzymujący rzeszę uprzywilejowanych grup emerytalnych czy rent uzyskanych w dziurawym systemie socjalnym. Nisko oceniana przez pacjentów służba zdrowia, system edukacji kształcący dużo uczniów i studentów, ale także wielu przyszłych bezrobotnych. Wysokie koszty pracy i bariery biurokratyczne dla przedsiębiorców.

To wszystko sprawia, że państwo wydaje więcej, niż powinno, a Polska nie rozwija się tak szybko, jakby chciała. Król nie powinien wydawać więcej niż ma w skarbcu – uważał w XV w. dominikański moralista Domingo de Soto. Działanie wbrew tej złotej zasadzie jest źródłem problemów wszystkich państw świata.

W tarapatach

W przypadku Polski cieszy stabilny wzrost gospodarczy rzędu 8 proc. w latach 2008  – 2010. Może uspokajać także bezrobocie w 2010 r. na poziomie 9 proc. oraz inflacja przekraczająca w zeszłym roku niewiele ponad 3 proc. Martwi natomiast wzrost dochodów państwa uzyskiwany jedynie takimi środkami jak likwidacja dużej części składki przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych czy podniesienie podatków pośrednich.

Obawą musi także napawać spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz obrotów handlu zagranicznego. Jeśli spowolnienie na poważnie dotknie strefę euro, rodzima gospodarka znajdzie się w tarapatach.

Optymizmem nie napawa także sytuacja gospodarcza w ramach Unii Europejskiej. Niedawna wizyta premiera Donalda Tuska w Brukseli czy prezydenta Bronisława Komorowskiego w Strasburgu, przygotowana jako podkreślenie naszej unijnej prezydencji, otarła się o schemat. Słychać było nie nawoływania do reform, odważnych cięć długu czy zwiększenia konkurencji wewnątrz Wspólnoty, lecz slogany o potrzebie "większej jedności", "zwiększenia solidarności" czy "pogłębiania integracji", cokolwiek to znaczy.

Jeszcze bardziej krew w żyłach mrożą nie informacje o rozwiązaniu strefy euro, ale o powołaniu unii fiskalnej, czyli o praktycznym zlikwidowaniu konkurencji gospodarczej między krajami członkowskimi. Jeśli podatki w Polsce będą takie same jak we Francji czy w Niemczech, inwestycje w naszym kraju zostaną zamrożone. Nie ma z kolei mowy o reformie wspólnej polityki rolnej, hamującej de facto uczciwą globalizację, czy o integracji unijnego rynku usług.

Tych problemów nie mają liderzy światowej gospodarki. Singapur, Chiny, Tajwan, a nawet Indie rozwijają się w tempie dwucyfrowym. Indie na przestrzeni trzech ostatnich dekad z kraju na dorobku stały się państwem, które wraz z Chinami w przyszłości będzie odgrywało jedną z głównych ról na arenie gospodarczej.

W niewielkich krajach Azji Południowo-Wschodniej nastawionych na wolny handel bezrobocie praktycznie nie istnieje, nadwyżka budżetowa wynosi od 2,6 proc. produktu krajowego brutto w Korei Południowej do 5,3 proc. W Singapurze, a wartość eksportu przekracza dwukrotnie eksport Polski.

Jak wykazuje ranking Instytutu Globalizacji, Polska już rok temu nie była zieloną wyspą. Po wyborach okaże się jeszcze, że polska gospodarka zostanie wywrócona do góry nogami, bo UE wymusiła na nas wprowadzenie podatku akcyzowego na węgiel.

Na rozdrożu

Jeśli z czegoś Polska powinna brać przykład, to z doświadczeń liderów globalizacji, a nie stojących u schyłku swej świetności biurokracji europejskich. Polska stoi na rozdrożu. Może przyjąć ryzykowną strategię na przetrwanie, brnąć w strefę euro i szukać politycznych sojuszy wśród państw europejskich. Istnieje jednak alternatywna strategia: odważnych reform, zwrócenia odpowiedzialności za swój los obywatelom i budowaniu suwerenności energetycznej na wzór Francji, Norwegii czy Estonii.

Autor jest doktorem filozofii, publicystą, prezesem Instytutu Globalizacji

W publikowanym jak co roku Rankingu Instytutu Globalizacji, ukazującym trendy w 50 najważniejszych gospodarkach świata, ostatnie miejsce zajmuje Grecja. Analizowane dane pochodzą z 2010 r., a więc okresu, kiedy większość państw świata zanotowała solidne odbicie w stosunku do kryzysowego roku 2009.

Wyniki tego rankingu powinny być ostrzeżeniem nie tylko dla takich krajów jak Grecja, na której kontrolowane bankructwo świat przygotowuje się od kilku miesięcy.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?