– Jestem optymistą – mówi Tryliński na niecały miesiąc przed jednym z najtrudniejszych momentów dla firmy, którą stworzył niemal 20 lat temu z Jacques’em Rouvroy’em. 14 września francuski sąd gospodarczy ma poinformować, czy zaakceptuje plan restrukturyzacji firmy. 49-letni Tryliński i jego wspólnik uważają, że firma może wyjść na prostą, jeżeli będzie mogła spłacać zadłużenie przez dziesięć lat. Zapewniają, że zwrócą je co do centa. W sumie to ok. 550 mln euro.
Szef Belvedere musiał przygotować plan awaryjny po tym, jak się okazało, że właściciele ponad 60 proc. obligacji o zmiennym oprocentowaniu upomnieli się o wcześniejszy zwrot pieniędzy. Tryliński, który ostatnie miesiące spędził w sądach, walcząc o swoje firmy – przedstawiciel wierzycieli złożył wnioski o upadłość jej polskich spółek – nie wierzy w ich dobre intencje. Jak dowodzi, w zarządzie spółki Steelers (od lipca 2008 r. do maja 2009 r. skupiła obligacje Belvedere za ponad 100 mln euro) zasiadają członkowie rady nadzorczej Stock Polska, dawniejszego Polmosu Lublin. Oaktree Capital Management, właściciel Stock Polska, zaprzeczył, że zależy mu na przejęciu Belvedere.
Zamieszanie sądowe wokół Belvedere i ekspansja rynkowa Stock Polska sprawiły, że w tym roku firma Trylińskiego utraciła pozycję wicelidera polskiego rynku wódki. Ten zapewnia, że walka o udziały go nie interesuje. Liczy się dla niego tylko sprzedaż wódki Sobieski, którą chce konkurować z największymi markami wódek świata.
Z dumą mówi o tym, że Sobieski coraz lepiej radzi sobie w Stanach Zjednoczonych. Natomiast zdobycie pozostałych rynków ma być tylko kwestią czasu. W ciągu dwóch, trzech lat Sobieski ma się przesunąć do pierwszej trójki najpopularniejszych wódek premium na świecie. Obecnie zajmuje na nim siódmą lokatę. W promocji w Polsce i Europie ma pomóc aktor Bruce Willis, z którym szef Belvedere porozumiał się w tym roku.
Tryliński jest już zaprawiony w bojach o swoją firmę. W 2007 r. fundusz CL Financial, który miał wówczas już ponad 68 proc. udziałów w Belvedere, zdecydował się na sprzedaż swoich akcji. Na zdobycie pieniędzy na ich wykupienie dał Trylińskiemu i Rouvroy półtora miesiąca. Tryliński wspomina, że nie wysiadał wówczas z samolotu, próbując znaleźć inwestorów.