Jak przyznają nieoficjalnie członkowie rady nadzorczej Lotu kandydat na stanowisko prezesa spółki Marek Mazur miał wyjątkowo dobrą prezentację podczas konkursowego przesłuchania kandydatów.
Tak dobrą, że uniemożliwił wybór praktycznie „namaszczonego” na tę funkcję i uważanego za jednego z najlepszych polskich menedżerów i specjalistów od restrukturyzacji Marcina Piroga, byłego szefa Carlsberga i tego lata - także Ruchu.
Ostateczna decyzja który z nich pokieruje LOT-em i zostanie 14. kolejnym prezesem spółki w ciągu ostatnich pięć lat, zostanie podjęta najprawdopodobniej w najbliższy piątek.
Marek Mazur ma nad Marcinem Pirogiem ogromną przewagę — jest popierany przez związki zawodowe, a spokój społeczny jest w tej firmie szczególnie ceniony. Do tego stopnia, że w kryteriach, jakie musi spełnić nowy szef LOT-u zapisano wymagania dotyczące poprawnych stosunków z załogą. To związki zawodowe w dużej mierze przyczyniły się do dymisji poprzedniego szefa linii, Sebastiana Mikosza.
W 2007 r. Mazur był już przez dwadzieścia kilka dni prezesem LOT-u. Załoga, której wówczas nic nie obiecywał poza tym, że postara się wyprowadzić spółkę z kłopotów, stała za nim jak mur, kiedy właściciel - czyli resort skarbu - postanowił go odwołać. MSP uznał wówczas, że Mazur nie jest odpowiedni na to stanowisko. Oficjalnie chodziło o odmowę podpisania oświadczenia lustracyjnego, nieoficjalnie szeptano, że MSP miał na to stanowisko własnego kandydata, Tomasza Dembskiego.