Enea kandydatem na energetycznego czempiona

Pokonałem Francuzów nie tylko ceną, ale też wizją rozwoju Enei – mówi Jan Kulczyk

Publikacja: 03.11.2010 03:07

Jan Kulczyk

Jan Kulczyk

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

[b]Rz: Kończy się czas na ustalenie szczegółów dotyczących prywatyzacji trzeciej co do wielkości firmy energetycznej w Polsce – poznańskiej Enei. Może pan powiedzieć więcej o źródłach finansowania tak dużej transakcji? Mowa jest o kwocie rzędu 5,5 mld zł.[/b]

[b]Jan Kulczyk:[/b] Dokładna jej wartość została już bardzo precyzyjnie ustalona, uzgadniamy ostatnie szczegóły. Ze względu na to, że finansowanie organizowane jest wspólnie z konsorcjum banków, czekamy także na zakończenie wszystkich koniecznych do tego procedur. Jedno nie ulega jednak żadnej wątpliwości – większość pieniędzy na zakup Enei będzie pochodzić z naszych własnych środków.

[b]Ale po co panu Enea?[/b]

Zapytano kiedyś jednego z pionierów himalaizmu, po co wchodzić na te wszystkie ośmiotysięczniki, zresztą za każdym razem ryzykując życie. Odpowiedź była dość oczywista – bo są! Myślę, że podobnie jest w moim przypadku. A tak zupełnie na serio, to nie wyobrażam sobie sprzedaży jednych z ostatnich polskich aktywów energetycznych z pominięciem polskiego prywatnego kapitału. Dlaczego jedynymi liczącymi się w tej rywalizacji mają być kontrolowane przez państwo firmy francuskie?

[b]Po prywatyzacji Enei będzie pan właścicielem jedynej prywatnej grupy energetycznej w naszej części Europy. Prywatny narodowy czempion ...[/b]

Proszę nie żartować. Pamiętajmy jednak, że postawiono mnie na ringu z przeciwnikiem, który reprezentuje zupełnie inną kategorię wagową. Francuzi to potężny międzynarodowy koncern. Ich możliwości finansowe są nieporównanie większe. Myślę jednak, że Skarb Państwa dokonał wyboru, który zwiększa nasze bezpieczeństwo energetyczne, daje szansę na przyspieszenie budowy firmy, która może odegrać kluczową rolę nie tylko w Polsce, ale i w regionie. Firmę zarządzaną z Poznania i przez Polaków.

[wyimek]Enea będzie ośrodkiem konsolidacji firm w regionie, kandydatem na polskiego energetycznego czempiona[/wyimek]

[b]Patrząc na dotychczasowe pana transakcje, na przykład zakup akcji Telekomunikacji Polskiej, to raczej współpracował pan z Francuzami. Teraz wygrywa pan w przetargu z największą francuską firmą z branży energetycznej GDF Suez...[/b]

Może dorosłem już do tego, by działać samodzielnie? A może jest też i tak, że do rozwoju sektora energetycznego nie jest już potrzebny zagraniczny inwestor, bo poza kapitałem nie ma zbyt wiele do zaoferowania? Zresztą moje zainteresowanie polskim sektorem energetycznym nie jest niczym nowym. Przypominam, że wygrałem już jeden przetarg, na grupę G-8, czyli dzisiejszą Energę. Już kilka lat temu powtarzałem, że energetyka jest najważniejszym obszarem podnoszenia konkurencyjności, rozwoju gospodarki. Co więcej, umowa zakupu G-8 była już podpisana, wynegocjowano porozumienie ze związkami zawodowymi, ale ostatecznie przetarg został unieważniony przez rząd Leszka Millera.

[b]Jeśli wszystko było dograne, to dlaczego sprawy potoczyły się w taki sposób?[/b]

Przypuszczam, ale to tylko moje podejrzenie, że decyzja miała charakter polityczny, a nie merytoryczny. Mam czasem wrażenie, że była forpocztą tzw. afery orlenowskiej. A może był to zwykły zbieg okoliczności? Szkoda czasu na takie spekulacje.

[b]Dotychczas działał pan w prowadzonych przez siebie biznesach jak quasi-bank inwestycyjny, więc na ile długofalowo można oceniać pana inwestycję w akcje Enei?[/b]

Stanowczo nie zgadzam się z taką oceną. Nie przypominam sobie, żebyśmy w jakimkolwiek przedsięwzięciu byli zaangażowani krócej niż na co najmniej kilka lat. No, może z wyjątkiem akcji Orlenu, ale wiele zrobiono, żeby mój horyzont inwestycyjny w tej spółce był jak najkrótszy. A szkoda, bo Orlen w konsorcjum z MOL i OMV miałby dzisiaj szansę być silnym, regionalnym ośrodkiem naftowym.

[b]Będzie miał pan okazję kupić akcje innej spółki paliwowej. Właśnie rusza prywatyzacja gdańskiego Lotosu. Czy złoży pan ofertę?[/b]

Na pewno poważnie to przeanalizujemy. Wydaje się jednak, że realia rynkowe są już nieco inne. Tylko w tym momencie na sprzedaż wystawionych jest kilka europejskich rafinerii. Ponadto bardzo pouczającą lekcją jest przykład Możejek. Dzisiaj kluczowy jest dostęp do złóż i produkcja.

[b]Czyli Lotos pana nie interesuje?[/b]

Takiej deklaracji nie mogę złożyć z dość oczywistych powodów. Teraz skoncentrujemy się na domknięciu zakupu Enei. To była rywalizacja, jakiej dawno w Polsce nie widziano. Twarda, ale bardzo transparentna. Zdecydowała nie tylko cena, zresztą bardzo wysoka, ale koncepcja rozwoju spółki.

[b]I tą wizją pokonał pan GDF Suez?[/b]

Podstawową kwestią stylu działania w każdym obszarze gospodarki powinna być świadomość własnych mocnych i słabych stron. W oczywisty sposób nawiązuję do tego, że polska energetyka stoi na polskim węglu. Nie rozumiem, jak można podejmować poważną dyskusję na temat budowy nowych mocy w sektorze energetycznym w oparciu o paliwa, których w Polsce nie mamy, nie mieliśmy i mieć nigdy nie będziemy. Nigdy nie słyszałem o tym, że mamy złoża uranu, który możemy wykorzystywać w elektrowniach jądrowych. Dlatego bardzo poważnie musimy zabrać się za rozwój z jednej strony nowoczesnych technologii spalania węgla, tak żeby maksymalnie ograniczyć emisję dwutlenku węgla, z drugiej zaś szczególny nacisk należy położyć na rozwój alternatywnych źródeł bazujących na wietrze i na przykład gazie.

Pamiętajmy, że im tańsza energia, tym większa konkurencyjność gospodarki. Jeżeli tymczasem obciążymy ją drogą energetyką, to spowodujemy, że nasza karta przetargowa w rywalizacji z innymi państwami świata będzie słaba. Cieszę się, że Ministerstwo Skarbu, po skonfrontowaniu dwóch wizji rozwoju Enei – mojej opartej na założeniu, że Enea będzie ośrodkiem konsolidacji firm w regionie, kandydatem na polskiego, energetycznego czempiona, oraz francuskiej – poparło wizję, która jest bardziej obiecująca. Wizję, którą podzielają nie tylko związkowcy.

[b]Czy ogłosi pan wezwanie na 100 proc. akcji Enei na GPW?[/b]

Tego też nie mogę komentować.

[b]Ale takie jest oczekiwanie resortu skarbu…[/b]

Obowiązuje nas zachowanie poufności, bo Enea jest spółką publiczną.

[b]Planuje pan również inne projekty energetyczne: elektrownię na Pomorzu w gminie Pelplin oraz drugą – w okolicach Zelwy na Białorusi. Czy po prywatyzacji to Enea byłaby odpowiedzialna za realizację tych przedsięwzięć? [/b]

Tak, chcę, aby Enea była platformą rozwoju innych projektów energetycznych. Jest ona na tyle silna, warta około 11 mld zł, że z pewnością w regionie Europy Środkowo-Wschodniej będzie ogrywała bardzo ważną rolę.

[b]Czy te dwa projekty (Pelplin i Zelwa) zostaną kupione przez Eneę, czy wyemituje ona nowe akcje, którymi za nie zapłaci?[/b]

Proszę pamiętać, że mówimy o spółce publicznej.

[b]Czy grupa Elektron, która złożyła ofertę na akcje Enei dzięki gwarancjom Kulczyk Holding, jest stuprocentową własnością grupy?[/b]

Tak.

[i]- rozmawiali Justyna Piszczatowska i Jakub Kurasz[/i]

[b]Rz: Kończy się czas na ustalenie szczegółów dotyczących prywatyzacji trzeciej co do wielkości firmy energetycznej w Polsce – poznańskiej Enei. Może pan powiedzieć więcej o źródłach finansowania tak dużej transakcji? Mowa jest o kwocie rzędu 5,5 mld zł.[/b]

[b]Jan Kulczyk:[/b] Dokładna jej wartość została już bardzo precyzyjnie ustalona, uzgadniamy ostatnie szczegóły. Ze względu na to, że finansowanie organizowane jest wspólnie z konsorcjum banków, czekamy także na zakończenie wszystkich koniecznych do tego procedur. Jedno nie ulega jednak żadnej wątpliwości – większość pieniędzy na zakup Enei będzie pochodzić z naszych własnych środków.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści z CASE: Brak przełomu w roku przełomu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Przerażające słowo „deregulacja”
Opinie Ekonomiczne
Unia Europejska w erze MAGA: mity o deficycie handlowym z USA
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Chrobry, do boju!
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego dialog społeczny wymaga mocnej reprezentacji?