Stan, w którym państwo dopłaca z budżetu potężne kwoty do emerytur rolników niezależnie od tego, czy faktycznie w ich gospodarstwach się nie przelewa, czy też są wielkimi przedsiębiorstwami (choć bez tego statusu) zakonserwował się na tyle, że nie sposób go było ruszyć.

Teraz jednak wybuchła mina, podłożona jeszcze przez poprzedniego rzecznika praw obywatelskich. Na jego wniosek Trybunał Konstytucyjny sprawdził i orzekł, że niekonstytucyjne są przepisy, według których budżet państwa opłaca składki za wszystkich rolników bez względu na ich faktyczne przychody z działalności rolniczej. Niby wszyscy o tym wiedzieli, ale trzeba było takiego orzeczenia, żeby zmusić władzę do faktycznego działania.

Łatwo nie będzie, bo jeszcze niedawno koalicjanci z PSL zapewniali, że KRUS ruszać nie wolno. Trudno przypuszczać, żeby nagle zmienili zdanie. W przyszłym roku czekają nas wybory do Sejmu, a to najgorszy moment na wprowadzanie poważnych zmian w zasadach funkcjonowania potężnej grupy społecznej, jaką są wyborcy rolnicy. Tymczasem Trybunał dał tylko 15 miesięcy czasu, by się uporać z tym problemem.

Oczywiście rację ma minister Michał Boni, że kwestię rolników trzeba uporządkować w sposób systemowy, wszak oprócz KRUS są jeszcze choćby kwestie podatkowe. I że to wymaga czasu. Tak, wymaga. Tyle że od zmian systemowych minęło już ponad 20 lat, a część społeczeństwa została gdzieś w minionej epoce. Czas to w końcu zmienić, nawet jeśli w tle majaczą wybory.

Serwis rp.pl zaprasza wszystkich czytelników do wzięcia udziału w akcji: TRON. Wymień jedną rzecz, za którą najbardziej cenisz serwis rp.pl oraz jedną rzecz, którą byś zmienił/-a, by cenić go jeszcze bardziej. Pole widzenia powiększamy o wasz punkt widzenia.