Różnorodność krzepi

Postulat różnorodności w organach spółek publicznych bywa odbierany jako zachęta do promowania awansu kobiet na szczyty korporacji.

Publikacja: 14.07.2015 21:00

Różnorodność krzepi

Foto: Fotorzepa/Malgorzata Pstrągowska

Owszem, kobiet jest tam zbyt mało, szczególnie wśród prezesów zarządów i przewodniczących rad nadzorczych, przy czym te ostatnie pełnią niekiedy funkcje ornamentacyjne.

Lecz kwestia różnorodności nie sprowadza się do płci. I nie jest drogowskazem wskazującym skrót pozwalający omijać wymóg kwalifikacji. Różnorodność jest twórcza, wspomaga wartość spółki, kiedy tworzy pożądaną kompozycję talentów, kompetencji, doświadczeń, wreszcie – kultur.

Każda spółka jest inna, więc nie ma uniwersalnych recept na skład zarządu lub rady nadzorczej. Nierzadko akcjonariusze wybierają jednorodną radę nadzorczą, ta z kolei powołuje jednorodny zarząd. Niektóre polskie spółki pragną zatrzasnąć się w kręgu absolwentów jednego kierunku, uczelni lub wydziału.

Jedna z największych spółek źle czuje się w towarzystwie członków zarządu pochodzących spoza regionu, czyli „obcych", nawet jeżeli reprezentują oni bardzo przydatne umiejętności. Sami swoi zrozumieją się najlepiej.

Brakuje mi w polskich spółkach, szczególnie w tych z udziałem Skarbu Państwa, doświadczonych zagranicznych menedżerów. Dotyczy to w szczególności spółek uznawanych za mające znaczenie strategiczne. Miałby obcokrajowiec w zarządzie lub w radzie nadzorczej godzić w żywotne interesy kraju? Dlaczego bronimy się przed tymi, których umiejętności mogłyby nas wzbogacać?

Chyba najtrudniej osiągnąć pożądaną różnorodność wieku członków rad nadzorczych. Do zarządów najczęściej wchodzą menedżerowie z bogatym doświadczeniem, zatem w wąskim przedziale wiekowym. W radach nadzorczych bywa inaczej: zasiadają w nich czasem osoby zaskakująco młode, czyli pozbawione wymaganych doświadczeń zawodowych i życiowych, praktyki w zarządzaniu i majątku.

W świecie najczęściej rady składają się z dwóch grup wiekowych: dynamicznych 50-latków oraz doświadczonych weteranów – 60-latków. Starszych dobiera się wtedy, kiedy bywa to uzasadnione ich szczególnymi umiejętnościami. Młodsi niech się najpierw czegoś nauczą.

Różnorodność polega na tym, by komponować skład organów spółki, czerpiąc z możliwie najszerszej puli talentów. Nie jest w stanie wymóc tego prawo ani instrukcje nadzoru nad rynkiem kapitałowym. Kwoty wymaganego udziału kobiet w organach spółek wydają się realne, ale nie przyjmiemy kwot udziału doświadczonych zagranicznych specjalistów ani w ogóle osób utalentowanych i roztropnych. Akcjonariusze niech sami dbają o swoje pieniądze.

Autor jest emerytowanym prezesem Polskiego Instytutu Dyrektorów

Owszem, kobiet jest tam zbyt mało, szczególnie wśród prezesów zarządów i przewodniczących rad nadzorczych, przy czym te ostatnie pełnią niekiedy funkcje ornamentacyjne.

Lecz kwestia różnorodności nie sprowadza się do płci. I nie jest drogowskazem wskazującym skrót pozwalający omijać wymóg kwalifikacji. Różnorodność jest twórcza, wspomaga wartość spółki, kiedy tworzy pożądaną kompozycję talentów, kompetencji, doświadczeń, wreszcie – kultur.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił