Zdaje się, że jest to przykład opamiętania się. Żeby lepiej wytłumaczyć o co chudzi trzeba przypomnieć, że ta budowa miała mieć wsparcie funduszy unijnych. Ale jak to z funduszami bywa trzeba było też sporo wyłożyć z kasy miasta. Czy w Słupsku aquapark jest inwestycją pierwszej potrzeby? Czy mieszkańców i ewentualnych gości jest tam dość, by atrakcje były wykorzystywane w pełni? Czy bilety są w stanie pokryć koszty utrzymania obiektu gdy będzie on już gotowy?
Zdaje się, że odpowiedzi na te pytania brzmią „nie", bo sprawa dokończenia inwestycji stanęła na sesji rady już po raz siódmy, a klub PO uznał, że propozycja prezydenta wiąże się z "ogromnymi zagrożeniami dla finansów miejskich dziś i w przyszłości",
Przykro, że w Polsce tak popularne stało się powiedzonko PSL-owskich działaczy o „wyciskaniu brukselki", czyli wyciąganiu z Unii pieniędzy za wszelką cenę i na wszelkie cele.
Otrzymaliśmy już kolejne przyrzeczenie olbrzymich pieniędzy z tzw. perspektywy finansowej na lata 2014-2020. Wkrótce przyjdzie nam – jako państwu, jako samorządom – dzielić tę wielką kasę. Zadbajmy teraz, żeby te –darowane nam przecież – pieniądze poszły na takie cele, byśmy nie musieli się wobec darczyńców wstydzić.