Frankowicze, a raczej najbardziej radykalna i roszczeniowa ich reprezentacja, zaczęli od stałej śpiewki. Maciej Pawlicki ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu powtórzył swoje główne hasła, czyli „banki łupią nas w sposób nieprawdopodobny i wyprowadzają zyski do spółek matek" oraz „żądamy przewalutowania po kursie zaciągnięcia, bo na takie warunki ludzie się godzili". Dla wzmocnienia przekazu padały statystyki pokazujące rosnącą liczbę samobójstw ze względów ekonomicznych.

Po drugiej stronie prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz wyliczał zasługi banków, także te związane z kredytami frankowymi. Przypomniał m.in., że udzielenie kredytów walutowych pomogło wybudować setkom tysięcy osób własne cztery kąty. I powtórzył, że według bankowców najlepszym wyjściem jest pomoc tym, którzy są w najtrudniejszej sytuacji finansowej. I to wystarczy. Marek Niechciał, prezes UOKiK, porównał frankowiczów do chłopów pańszczyźnianych, którzy byli przywiązani do ziemi, a frankowicze są przywiązani do kredytu, bo zadłużenie nie pozwala na zmianę mieszkania. Ale zadał też bardzo dobre pytanie: „Wyobraźmy sobie, że mamy franka nie za 4 zł, ale za 6–8 zł. Czy propozycja ZBP rozwiąże ten problem?". Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa, zwłaszcza że czasy mamy coraz bardziej niestabilne.

Na koniec debaty najmocniej do ustawowego rozwiązania problemu frankowego nawoływali senator Grzegorz Bierecki, twórca systemu SKOK i wieloletni prezes Kasy Krajowej oraz poseł Janusz Szewczak, wcześniej główny ekonomista SKOK. Warto więc przy tej okazji przypomnieć, że po upadłościach kolejnych SKOK pieniądze ich klientom wypłaca Bankowy Fundusz Gwarancyjny ze składek wpłacanych tam przez lata przez banki. I są to miliardy.