Ratujemy nierentowne szpitale

Nie jestem winna zamieszania wokół ustaw zdrowotnych. To opozycja opóźnia prace - mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.

Publikacja: 11.07.2008 02:41

Ratujemy nierentowne szpitale

Foto: KFP

Rz: Czy jeszcze raz podjęłaby pani taką decyzję: ustawy o przekształceniu szpitali w spółki zgłaszają do Sejmu posłowie PO, a nie rząd?

ewa kopacz: Nie mam wątpliwości, że opozycja opóźniałaby prace, tak samo jak teraz.Przepisy mają wejść w życie przed końcem roku, a prace nie są zaawansowane. Opozycja ostrzega, że może nie zdążyć z ich uchwaleniem.

Prace nad projektem, co prawda bez udziału opozycji, zakończyła właśnie podkomisja sejmowa. To, czy przed wakacjami dojdzie do drugiego czytania projektów w Sejmie, zależy od Komisji Zdrowia, którą kieruje przedstawiciel PiS. Czas nagli, bo przecież cały czas dochodzi do dzikiej prywatyzacji: ze źle funkcjonujących szpitali wyjmowane są oddziały, które działają przyzwoicie, i sprzedawane firmom skupującym długi.

W szpitalu w Pabianicach dochodzi do niemal zbójeckiego rozgrabiania majątku. Ci, którzy nie chcą pracować nad tą ustawą, wspierają tę patologię.

Opozycja twierdzi, i trudno jej odmówić racji, że prace toczą się z naruszeniem wszystkich zasad: opinie dostaje bardzo późno, poprawki – w ostatniej chwili.

Robimy, co w naszej mocy, by przyspieszyć prace. Jeśli opozycja nie chce pracować i wychodzi z podkomisji, pracujemy bez opozycji. Jej postawa świadczy o złej woli.

Tryb prac w Sejmie i przepisy kontestują jednak także związki zawodowe. Sama pani mówiła kiedyś, że reformowanie służby zdrowia wbrew środowisku jest rzeczą karkołomną.

Chciałabym, żeby związki nie miały barw politycznych, ale reprezentowały interesy pracowników. Wciąż zapraszamy wszystkie organizacje związkowe do współpracy. W najbliższym czasie skieruję list do związkowców w tej sprawie. Rozmawiamy zresztą ze środowiskiem, np. w Komisji Trójstronnej, o normach zatrudnienia czy zasadach wynagradzania.

Myśli pani o zbiorowym układzie pracy w służbie zdrowia? Liczą na to związkowcy.

Pensje muszą zależeć od specyfiki oddziału, zaangażowania w pracę, stażu i kwalifikacji, ale nie chcę ubezwłasnowolniać dyrektora placówki. To on jest menedżerem. Chcemy, by szpitale funkcjonowały jak przedsiębiorstwo, bardzo specyficzne, bo tu zyskiem będzie podnoszenie jakości usług, które świadczy.

Pielęgniarki pewnie poparłyby reformę, gdyby zależność między ich kwalifikacjami a wynagrodzeniem została prawnie zagwarantowana. Rozważa pani taką możliwość?

Rozmowy z pielęgniarkami są prowadzone cały czas. Chcielibyśmy, żeby wprowadzane przez nas reformy miały akceptację środowiska.

W przepisach nie ma jednak gwarancji zatrudnienia, a na tym bardzo temu środowisku zależy. Co gorsza, taki zapis był w ustawie, którą posłowie PO zgłosili. Potem zniknął.

Chcemy samodzielności i odpowiedzialności zarządzających. Każdy, kto odpowiada za szpital, wie, że odpowiada też za bezpieczeństwo pacjentów. To on ma zatrudnić odpowiednią liczbę personelu. Zresztą, nie oszukujmy się: w Polsce brakuje 40 tysięcy pielęgniarek. W tej grupie nie będzie na pewno zwolnień. Jeśli do nich dojdzie, obejmą głównie administrację.

Co będzie, jeśli Sejm zdąży uchwalić ustawę o przekształceniu szpitali w spółki, a nie zdąży z drugą, w której są przepisy o oddłużeniu szpitali? Prace nad nią jeszcze się nie zaczęły.

Przepisy o oddłużeniu są w ustawie wprowadzającej reformę i Sejm ma nad nią pracować na samym końcu. Ale żeby wyeliminować te wątpliwości, zastanawiamy się nad przeniesieniem przepisów o oddłużeniu do ustawy o przekształceniu szpitali.

Z taką sugestią zwrócimy się do posłów. Spółki muszą wystartować bez garbu, jakim jest zadłużenie. Przy pomocy państwa szpitale nierentowne zrestrukturyzują się i zaczną normalnie funkcjonować.

A co ze szpitalem, który dziś jest nierentowny i nadal będzie nierentowny, bo na przykład w tym miejscu nie powinno go być?

Zakładam, że zmieni się specyfika pewnych placówek. Mamy za mało miejsc tzw. opieki długoterminowej dla ludzi przewlekle chorych. Zmiana profilu szpitala może się znaleźć w programie naprawczym. Placówkom w najtrudniejszej sytuacji chcemy pomóc go stworzyć.

Opozycja pyta też, czy nie dojdzie do centralizacji: np. czy jedna spółka nie będzie prowadziła kilku szpitali. Jak to będzie?

Nic bym nie miała przeciwko temu, ale każde takie połączenie będzie już poza władzą ministra. Zakładamy też, że samorząd może zdecydować o wydzieleniu spółki córki z już istniejącej: na przykład ze spółki prowadzącej szpital może wydzielić się spółka prowadząca pralnię. Ale to też będzie poza władzą ministra. Zostawmy samorządom trochę swobody.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:s.szparkowska@rp.pl

Rz: Czy jeszcze raz podjęłaby pani taką decyzję: ustawy o przekształceniu szpitali w spółki zgłaszają do Sejmu posłowie PO, a nie rząd?

ewa kopacz: Nie mam wątpliwości, że opozycja opóźniałaby prace, tak samo jak teraz.Przepisy mają wejść w życie przed końcem roku, a prace nie są zaawansowane. Opozycja ostrzega, że może nie zdążyć z ich uchwaleniem.

Pozostało 91% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Ochrona zdrowia
Rośnie liczba nieodwołanych wizyt u lekarza
Ochrona zdrowia
"Choroba niebieskiego języka" w Polsce? Jest komunikat Głównego Lekarza Weterynarii
Ochrona zdrowia
Czy w ochronie zdrowia jest nowy kryzys, a szpitalom i oddziałom grozi zamknięcie
Ochrona zdrowia
Nie oddał organów do przeszczepu, więc żyje i ma się dobrze