2,5 letnia Dominika zmarła w środę w jednym z łódzkich szpitali. I to lecznica poinformowała o tym zgonie prokuraturę. Dziewczyna źle poczuła się w ostatnią niedzielę. Rodzice zawieźli ją do najbliższego szpitala – w Skierniewicach. Tam dziewczynka została zbadana przez lekarzy dyżurnych. – Stwierdzili, że dziecko jest przeziębione – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. W poniedziałek stan dziecka się pogorszył. Temperatura skoczyła mu do 41,5 stopnia. Miało dreszcze. Rodzice dzwonili po karetkę o godz. 22. Ponowny telefon zrobili o godz. 3. Wtedy pomoc nadeszła. O godz. 4 dziewczynkę intubowano. Trafiła do łódzkiego szpitala. Nie udało się jej uratować.
– Sprawdzamy kto przyczynił się do śmierci dziecka. Dlaczego pomoc nie nadeszła o czasie. Czy można mówić o błędach personelu medycznego, czy dyspozytorów. Zabezpieczyliśmy już nagarnia. Zlecono też sekcję zwłok dziewczynki – mówi prok. Kopania.