- Zwróciliśmy się do pani premier z postulatem wzrostu nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB do 2020 roku. To postulat, który uważamy za realny i konieczny, abyśmy mogli leczyć pacjentów w dobrych i odpowiednich warunkach. Drugi - to przyspieszenie zaplanowanej przez ministra Radziwiłła podwyżki. Nasz postulat to zarobki 1,05 średniej krajowej dla rezydenta jeszcze w tym roku, co oznaczałoby powrót do zarobków rezydentów z 2009 roku. Trzeci - prośba o powołanie zespołu renegocjującego poziom minimalnego wynagrodzenia dla pracowników służby zdrowia zapisany w ustawie - przypomnieli rezydenci na konferencji prasowej.
- Nasza propozycja jest na stole, od 48 godzin czekamy odpowiedź i na ruch rządu - mówili rezydenci.
Zapowiedzieli, że nie będą już wstrzymywać strajków rezydentów i innych pracowników służby zdrowia w całej Polsce, którym dotychczas udawało się zapobiec. Według ich szacunków strajki głodowe ruszą w co najmniej trzech miastach poza Warszawą. - Nie godzimy się na to, aby w dalszym ciągu marginalizowano służbę zdrowia.
- Dziękujemy panu ministrowi za wiele lat pracy w samorządzie lekarskim - tak rezydenci skwitowali decyzję Konstantego Radziwiłła o wystąpieniu z Naczelnej Rady Lekarskiej. - Minister Radziwiłł nie wypisał się jednak z rządu PiS. Pamiętamy, jakie minister Radziwiłł formułował postulaty jako prezes NRL. Kiedy premier Beata Szydło powoływała na ministra zdrowia doktora Radziwiłła, spodziewaliśmy się, że te postulaty będą realizowane jako program rządowy. Jeśli jednak minister Radziwiłł wycofuje się z zapowiedzi wzrostu nakładów do 6 proc. PKB w trzy lata, dwóch średnich krajowych dla rezydenta i trzech dla lekarza specjalisty, oznacza to, że oszukał całe środowisko.
- Byliśmy pełni wiary i nadziei, że ministrem zdrowia zostaje człowiek, który ma wszystko przemyślane, który od 20 lat ma moralny kręgosłup i cały czas mówi o tym w ten sam sposób, podpisuje stosowne dokumenty, a dzień po objęciu urzędu wycofuje się z tych wszystkich słów. Nie akceptujemy tego - mówili.