Serwery z chińskiej domeny oznaczone końcówką .cn w adresie padły ofiarą tzw. ataku DDoS, czyli Distributed Denial of Service. Polega on na łączeniu się z serwerami jednocześnie z wielu komputerów. Blokuje to działanie usługi przez zajęcie wszystkich wolnych zasobów.
Chińskie władze nie wskazały nikogo podejrzewanego o wykonanie ataku. Komunikat o trudnościach został opublikowany na stronie internetowej China Internet Network Information Center (CNNIC).
Atak na chińskie serwery świadczy o toczącej się cyberwojnie. Może być rodzajem „rewanżu". Chiny obarczane były wcześniej odpowiedzialnością za ataki na kraje zachodnie, zwłaszcza USA. Amerykański „New York Times" wielokrotnie padał ofiarą cyberataków. Na początku sierpnia internetowy portal gazety został na krótko zamknięty. Przeprowadzone dochodzenie potwierdziło, że w ciągu czterech miesięcy portal „New York Timesa" był celem ataku wychodzącego z chińskich systemów komputerowych. Ale MSZ tego kraju określiły oskarżenia jako „bezpodstawne". Obiektem ataku były także portale innych amerykańskich gazet: „Washington Post", „Time", „Wall Street Journal", „New York Post" oraz telewizji CNN.
Na początku lutego ofiarą ataku hakerów padł bank centralny USA – System Rezerwy Federalnej (Fed). Krótko po tym ataku firma Mandiant specjalizująca się w bezpieczeństwie komputerowym opublikowała raport, z którego wynika, że za atakami na amerykańskie firmy stoi wyspecjalizowana jednostka nr 61398 Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Mandiant twierdzi, że prześledziła ponad 140 ataków na amerykańskie firmy z 20 branż. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin odrzuciło te oskarżenia.