W środowisku pośredników w obrocie nieruchomościami zawrzało w ub. tygodniu, gdy podaliśmy wiadomość, że rząd jednak będzie dążył do likwidacji m.in. ich licencji zawodowych.

Pośrednicy przysyłali do redakcji listy, w których ostrzegali, że jeśli licencji nie będzie, to na rynku zapanują „strach, cwaniactwo, krwiożercza spekulacja, oszustwa i bankructwa", a deregulacja „doprowadzi do pogorszenia jakości świadczonych usług zawodowych, zagrażając bezpieczeństwu obywateli naszego państwa".

Jeden z pośredników pytał: „Kto zwróci koszty tym, którzy je ponieśli, by w majestacie prawa otrzymać licencję pozwalającą na profesjonalne prowadzenie biznesu? Kto zwróci pieniądze uczelniom inwestującym w zaplecze dydaktyczne, studentom kształcącym się na studiach kierunkowych, by uzyskać wiedzę niezbędną do wykonywania zawodu?".

Pojawiały się jednak i inne głosy, także od agentów z licencją: „Jestem pośrednikiem z 20-letnim stażem. Od zawsze uważałem, że struktura korporacyjna służy wyłącznie do napychania kieszeni szkoleniowcom, bo obowiązkowe szkolenia to ok. 1 tys. zł rocznie, oraz stowarzyszeniom – ok. 600 zł rocznie.Likwidacja licencji to dobry pomysł".

Zapytałam znajomą niezwiązaną w żaden sposób z rynkiem nieruchomości, czy skorzystałaby z usług pośrednika z licencją zawodową czy bez niej? Odpowiedziała: z poleconego przez znajomych. opinie pośredników