A jeszcze kilka lat temu do rzadkości nie należały transakcje, gdzie za pieniądze uzyskane za mieszkanie w dużym mieście ktoś kupował dom na przedmieściach, albo budował nowy.
Od pewnego czasu, jak mówią pośrednicy w obrocie nieruchomościami, taki scenariusz jest coraz trudniejszy do zrealizowania. Budżet mieszczucha, chcącego porzucić balkon na rzecz tarasu i trawnika, nie dopina się... Boom na rynku mieszkań minął bowiem bezpowrotnie.
Ceny lokali używanych urealniają się, bo promocje u deweloperów są dla nich wielką konkurencją. Tymczasem ceny ziemi i domów spadły niewiele w porównaniu ze stawkami z hossy, a sprzedający je są jeszcze mniej skłonni do dawania rabatów niż właściciele mieszkań.
Stąd podaż domów i działek budowlanych ciągle jest duża, a transakcji jak na lekarstwo. I zdaniem wielu pośredników nie zmieni tego nadejście wiosny – ruch na rynku działek nie będzie większy, jeśli ceny pozostaną zaporowe. Szczególnie pól bez mediów, podzielonych na spore parcele pod domy, ale bez dróg dojazdowych do nich, bez infrastruktury.
Jeśli ktoś dziś szuka działki pod dom, to głównie z mediami i niewielkiej, tak, aby nie obciążała budżetu na budowę domu. Na gotowe budynki brakuje chętnych, bo gdy są tanie, ich remonty są bardzo kosztowne.