W Kołobrzegu spotkałam się z ofertą mieszkań kilkaset metrów od plaży w cenie... ok. 3,5 tys. zł za mkw. Osiedle niskich bloków przypomina zabudowania z wielkiej płyty, ale ubrane jest w nowoczesne elewacje. No i stoi raczej w tzw. mieście niż nad morzem. Cena jest jednak wyjątkowo przystępna.
We Władysławowie z kolei ruszyły budowy, które dotąd straszyły kikutami bloków. Tu także do morza jest kilka minut, ale lokale można kupić już za ok. 5 tys. zł za mkw. Nowe bloki, bo w takiej cenie nie powstają apartamentowce z własną ścieżką na plażę, wyrastają często między starymi zabudowaniami – albo blokami z wielkiej płyty, albo domami-pensjonatami. Nie wygląda to dobrze.
Szczególnie gdy obok małych kwater staje blok. W pierwszym przypadku: wypielęgnowany miniogród 100 czy 200 mkw. z maleńkim podjazdem, obok kolorowych ławeczek pod parasolem dla letników i oczkiem wodnym. W drugim: wjazd na teren dominuje szlaban do podziemnego garażu, obok jest plac zabaw, mieszkania mają balkony. Nawet w pełni sezonu nie brakuje ogłoszeń na bramach posesji o wolnych pokojach.
Gdzie się podziali letnicy? Pewnie są w tym samym ulubionym kurorcie, ale szukają samodzielnych mieszkań z garażem podziemnym, wyposażoną kuchnią i nowoczesna łazienką, a nie wnęką w pokoju, w którą wciśnięta jest kabina prysznicowa. Tak przynajmniej twierdzą niektórzy pośrednicy.
Bo różnica w cenie najmu niewielka, a komfort mieszkania na urlopie lepszy. Co uratuje rodzinne pensjonaty w zderzeniu z hotelami, condohotelami lub nowoczesnymi blokami z mieszkaniami na wynajem? Może rodzinna atmosfera, uśmiech pani Stasi, która przyniesie kawę letnikom i ciasto z borówkami na podwieczorek.